anitag79, Walczy

od 2015-01-05

ilość postów: 69

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak tarczycy

8 lat temu
doubleespresoo Witam Was ponownie i od razu napiszę, że o dr Cywińskim nic nie wiem. Co do samej operacji, to przyjęto mnie w czwartek rano, odbyło się takie szybkie konsylium, jak przebiega operacja i z czym sie to wiąże, zrobiono badania krwi, zakwaterowano w pokoju i dużą część dnia zapoznawano z papierologią, wypełniałam ankiety itd. W piątek podano mi głupiego jasia, a o 13 byłam już na bloku operacyjnym - ostatnie wspomnienie przed zaśnięciem to uśmiechnięta twarz mojego pana doktora nade mną... Przed 15 byłam już na sali wybudzeniowej, bardzo chciało mi się pić, pielęgniarz zwilżył usta i kilkanaście minut później wjechałam windą na swoje piętro. Pielęgniarki pomogły założyć piżamę i do wieczora spałam, żeby zeszła narkoza. Do rany był przyłączony dren, gdzie sączył się taki surowiczy płyn, zdjęto go w sobotę gdzieś po 24h od operacji. Dobrze jest zabrać ze sobą do szpitala jakiś lek na gardło, bo faktycznie trudno się przełyka nawet wodę, ale z każdym dniem jest lepiej. Ja miałam Orofar Max w sprayu, koleżanka wolała tabletki do ssania. Generalnie ma się wrażenie, że jak chce się podnieść z poduszki, to tułów się podniesie, a głowa zostanie na poduszce, dziwne to takie. Kiepsko mi się spało na wznak, bo nie umiem, trudno jest się umyć pod prysznicem, trudno podnieść ręce do góry czy zapiąć stanik, bo szyja ciągnie... Wszystko to da się jednak wytrzymać. W niedzielę wieczorem byłam już w domu i nawet mama umyła mi głowę :) Co do leczenia w Zgierzu, to już w czasie pobytu w Koperniku (koniec listopada) mój pan doktor zaklepał termin na jodowanie w Zgierzu na połowę stycznia następnego roku mówiąc, że czekamy na wynik histopatologii ("tylko" 10 dni czekałam) - jak wyjdzie skorupiak, to pani zadzwoni i potwierdzi leczenie, jak nie - zwolni pani termin komuś innemu. Tak to odbyło się u mnie :D

Rak tarczycy

8 lat temu
agnes1981 Świetne wiadomości! Mam jeszcze pytanie do Ciebie - teraz w sierpniu też mam diagnostykę radioizotopową, tzn. że jak nie świecisz w scyntygrafii, to nie ma już podawanego jodu leczniczego? I tego samego dnia wychodzi się do domu? Mnie też kazano na miesiąc wcześniej odstawić eutyrox, jak przed pierwszym jodem leczniczym, więc teraz będzie tak samo? Oświeć mnie w tym temacie jeśli możesz. Mam mętlik w głowie. Pozdrawiam :)

Rak tarczycy

8 lat temu
doubleespresso Witam Was obie serdecznie ;) Ja również mieszkam w województwie łódzkim i także jestem nauczycielką jak Twoja mama. Ale do rzeczy: operację usunięcia tarczycy miałam w Szpitalu im. M. Kopernika w Łodzi - operował dr Michał Kusiński - polecam go z czystym sumieniem: kompetentny, przyjazny, nastawiony na pacjenta. Gdy byłam juz na jodzie w Zgierzu, moja pani doktor była pod wrażeniem, że mam taką ładną bliznę i elegancko wyciętą tarczycę - pytała, gdzie byłam operowana. Dziś po 8 miesiącach od operacji na szyi jest już tylko srebrna niteczka, której z daleka nie widać. Jeżeli chodzi o sprawy głosu, to mówiłam już zaraz po operacji - wiadomo, że cicho i z wysiłkiem, ale jednak. Do pełnej sprawności głosu myślę, że doszłam około pół roku po operacji. Ale o gardło dbam - nie piję lodowatych i bardzo gorących napojów, łykam wit A+E, nawilżam gardło Glosalem, a na noc wypijam pół łyżeczki dobrej oliwy z oliwek. W przyszłym roku czeka mnie wizyta u foniatry (bo na NFZ takie terminy) - podczas badań przed powrotem do pracy okazało się, że nie domykają mi się struny głosowe, ale nie jest to skutek operacji wycięcia tarczycy - miałam to już wcześniej. Miałam tę możliwość, że od czasu operacji do końca sierpnia jestem na urlopie na poratowanie zdrowia, więc głos zdążył dojść do siebie. Zapraszam Was obie do przeczytania mojej historii, a w razie pytań piszcie. Obu Wam życzę zdrowia, a Mamie dużo optymizmu i wsparcia najbliższych - będzie dobrze! :)

nowotwór złośliwy tarczycy

8 lat temu
I.wanna, przepraszam, że tak długo musiałaś czekać na odpowiedź, ale ostatnio dużo się u mnie działo takich rodzinnych spraw i nie zaglądałam na forum :) Pytasz o pracę - ja mam ten komfort, że mogłam pozwolić sobie na 9 miesięcy przerwy w pracy - jestem nauczycielem na urlopie na poratowanie zdrowia. Ze względu na pracę cieszę się, że byłam w domu. Np. siła i barwa głosu tak na dobre wróciły dopiero około 5 miesięcy po operacji - nie dałabym rady poprowadzić lekcji tak jak kiedyś. W międzyczasie miałam jod leczniczy, więc też kontakt z dziećmi zakazany. Ponadto przy badaniach z medycyny pracy przed powrotem do szkoły okazało się, że nie domykają mi się struny głosowe i mam skierowanie do foniatry (na NFZ na marzec 2016...). Tak więc cały czas coś się jeszcze za mną wlecze... Teraz znów czekam na jod w sierpniu i zobaczymy. Pozdrawiam Cię ciepło i życzę DOBREGO zdrowia :) :) :) PS. Postaram się zaglądać częściej ;)

Rak tarczycy

9 lat temu
justyna_27 Mnie Contratubex nie pomógł albo jestem zbyt niecierpliwa... Koleżanka poleciła mi świetne silikonowe plastry na blizny SUTRICON. Stosują to dziewczyny po cesarce. Plaster jest duży, ale ja go przycinam sobie na kawałki zakrywające bliznę. Najlepiej nosić jeden plaster przez 24h i potem go zmieniać. Stosuje je od 2 miesięcy i blizna jest już srebrna :)

nowotwór złośliwy tarczycy

9 lat temu
Świeżutkie, wczorajsze wyniki badań: Wapń - 7,98 (8,5-10,8) Faktycznie, od czasu operacji na jesieni bardzo drętwieją mi kończyny. Przez 2 miesiące łykałam Calperos 1000, ale od marca już nie biorę. TSH - 0,006 (0,27-4,20) FT3 - 4,48 (2,57-4,43) FT4 - 2,30 (0,93-1,70) Wizyta u endokrynologa w przyszłą środę. Zobaczymy.Pozdrawiam.

nowotwór złośliwy tarczycy

9 lat temu
Witam serdecznie! Chcę podzielić się z odwiedzającymi moimi doświadczeniami po jodowaniu w Zgierzu - może komuś się przyda: 1. Na miejscu stawiłam się w czwartek przed 9.00 na czczo. Rozmowa z ordynatorem, jak wygląda przebieg leczenia, potem pobranie krwi (by wykluczyć m.in. ciążę) i zakwaterowanie w pokoju (są 2 lub 3-osobowe). W trójce byłam tylko z jedną dziewczyną. Na korytarzu czajnik i wspólna łazienka dla kilku pokoi. 2. Dwie godziny po obiedzie dostałam dawkę diagnostyczną jodu, po której też przez dwie godziny nie można jeść. Normalnie za to można spacerować po korytarzu, nie trzeba być zamkniętym w pokoju. Potem papierologia ze swoją panią doktor, kolacja i kąpiel. 3. Rano normalnie śniadanie, kąpiel + mycie głowy i czas na badania. Najpierw usg szyi, a potem na dole jakby poziom -1 i tam scyntygrafia tylko szyi. Około 15 minut leżałam nieruchomo na stole, a aparat nade mną robił swoje. Z wynikami zaraz wydrukowanymi do swojej pani doktor i czekanie. 4. Nadal piątek. Około 14.00 już po obiedzie (a posiłki rozdają o 8.00, 12.00 i 16.00) krótkie szkolenie co do pobytu w izolatce, musiałam zabrać wszystkie swoje rzeczy z dotychczasowego pokoju, to co zbędne zostawić pod kluczem w szafce na korytarzu (m.in. czystą piżamę i ręcznik na poniedziałek rano i cywilne ciuchy). 5. Izolatka jest na tym samym piętrze co wcześniejszy mój pokój. Są 2 pokoje 2-osobowe, wspólny korytarz z umywalką i czajnikiem i 1 wspólna duża łazienka z prysznicem. Ta część jest odseparowana od reszty. Jeszcze przed podaniem właściwej dawki jodu dostałam służbową piżamę i 2 małe ręczniki (ja miałam jeszcze swoje 2 stare, które bez żalu w poniedziałek zostawiłam), na nowo rozlokowałam się w pokoju. Do dyspozycji był telewizor (warto mieć już monety przy sobie), mogłam mieć telefon i tablet, książki, gazety, swoje kosmetyki i wszystko to zabrałam z powrotem do domu.Generalnie na przedmiotach martwych promieniowanie nie zostaje. Dostałam też tabletkę zapobiegającą wymiotom. 6. Przed 15.00 przyszła do nas pielęgniarka na szkolenie, jak połknąć jod (normalna kapsułka w niebieskim opakowaniu wielkości jak np. Ascorutical), potem doktor w "kosmicznym" ochraniaczu dał nam pojedynczo tabletkę z właściwą dawką jodu i od tego momentu już trzeba było być w izolatce (na żaden klucz nas nie zamykano;-)) 7. Kolację pan zostawiał nam na stoliku tuż za drzwiami na ten nasz izolatkowy korytarz i krzyczał "kolacja". Każda z nas wychodziła, by zabrać a potem odnieść talerz. Po tym jodzie też około 2 godzin nie wolno jeść ani pić bardzo dużo, kilka łyków w odstępach. Cała rzecz polega na tym, by tego jodu nie zwymiotować, bo całe leczenie na nic. Do kolacji znowu jest tabletka przeciw wymiotom. 8. Kolację zjadłam normalnie, na szczęście nic mi nie było. Znów prysznic + mycie włosów i spać. 9. Sobota - niedziela to samo. Rano i wieczorem gruntowne mycie od głowy do stóp, by jak najmniej promieniować przy wyjściu ze szpitala. Odpada więc smarowanie się balsamami, antyperspirantami i inne takie :D Dlatego zapach ciała przypominał takie słodko-metaliczne wonie, ale trudno... W sobotę spuchły mi ślinianki, niezbyt mocno, ale pomogło picie wody z cytryną i ssanie kwaśnych cukierków (wedle upodobań). W niedzielę już było ok. 10. Pielęgniarki nie zaglądają, nie budzą na badanie temperatury czy ciśnienia. Lekarz rano i wieczorem zagląda przez szparę w drzwiach i pyta, czy wszystko w porządku. Jak tak, to idzie dalej. 11. W poniedziałek rano można było wyjść na korytarz zabrać czyste rzeczy i znów po gruntownym myciu i wytarciu w ten swój odłożony ręcznik w czystej piżamie schodzi się na ten poziom -1, tym razem na scyntygrafię całego ciała. Pielęgniarki mówią, w jakiej kolejności to się odbywa. Znów leżymy nieruchomo na tym samym stole co w piątek, a maszyna przesuwa się nad nami. Ciekawostka: im ktoś jest wyższy, tym dłużej to trwa. Ja leżałam około 45 minut (mam 170 cm) :) Po chwili jest wydruk i znów do swojego lekarza na pięterko. 12. Po scyntygrafii okazało się, że ciało mam czyste, tzn. brak markerów nowotworowych i mogę wyjść do domku!!! Przebrałam się w swoje ciuchy i 3h(!) czekałam na wypis. Pielęgniarki zmierzyły moje promieniowanie takim małym urządzonkiem, wypisały zalecenia co do kwarantanny (u mnie akurat 10 dni, bo było ono małe). W zaleceniach ze szpitala mam podaną dawkę hormonu, dostałam na niego receptę i wskazanie na diagnozę w Zgierzu na sierpień tego roku. 13. Teraz już w domu śpię na piętrze a moi domownicy na parterze. Swoje rzeczy piorę osobno (wszystkie ciuchy, które miałam w szpitalu wyprałam 2 razy). Gotuję dla wszystkich razem, bo przecież każdy i tak je ze swojego talerza. Mam osobne ręczniki, toaletę spłukuję dwukrotnie, a deskę wycieram dodatkowo nawilżaną ściereczką W5 z Lidla :D Najtrudniej nie przytulać się z 10-letnią córką, ale jakoś dajemy radę. Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Pewnie w tym dłuuuuugim opisie o czymś zapomniałam, ale piszcie, raz w tygodniu staram się tu zaglądać. Głowa do góry!

nowotwór złośliwy tarczycy

9 lat temu
Przede wszystkim cieszę się, że trafiłam na to forum. Kilka słów o mnie: mama, żona, posiadaczka domu, psa i chomika. Mam 35 lat, a na badania do endo trafiłam przypadkiem. W tamtym roku robiłam przegląd ginekologiczny - wszystko było ok; w tym padło na przegląd hormonów (trudno mi zgubić wagę, więc pomyślałam, że to może jakieś wahania hormonów właśnie). W lipcu miałam usg tarczycy, w sierpniu biopsję znalezionego guzka i we wrzesniu wynik - podejrzenie raka brodawkowatego 6x4mm. Musiałam zaszczepić się na żółtaczkę, bo wcześniej jakoś nie było okazji. Operację miałam 28 listopada, usunięto oba płaty tarczycy i węzły chłonne po prawej stronie (wynik histopatologii podałam zaraz w pierwszym wpisie). Teraz czekam na konsultacje u endo, ale lekarz jeszcze w szpitalu powiedział, że pewnie bez jodoterapii sie nie obędzie. Jak coś już będę wiedziała, to się odezwę do Was. PS. Ponawiam pytanie, jak szybko po operacji można smarować bliznę, kupiłam Contratubex, ale czekam. Nie mam już strupków, nad cięciem jest taka gulka wielkości śliwki.

Rak tarczycy

9 lat temu
Świeżutkie, wczorajsze wyniki badań: Wapń - 7,98 (8,5-10,8) Faktycznie, od czasu operacji na jesieni bardzo drętwieją mi kończyny. Przez 2 miesiące łykałam Calperos 1000, ale od marca już nie biorę. TSH - 0,006 (0,27-4,20) FT3 - 4,48 (2,57-4,43) FT4 - 2,30 (0,93-1,70) Wizyta u endokrynologa w przyszłą środę. Zobaczymy.Pozdrawiam. dorzo - trzymaj się, Kochana! Odezwij się, jak już będzie po wszystkim. Trzymam kciuki :D