Ostatnie odpowiedzi na forum
Ewciu
Kilka lat temu wszystko co związane z nowotworem było tematem tabu.
Broń Boże ,żeby chory się dowiedział.
Doskonale to pamiętam miałam 12 lat jak odeszła moja mama na ta przeklętą chorobę,
teraz jak na to wszystko patrzę z perspektywy czasu to było to w/g mnie chore.
Sam chory nie na 100 % wiedział ,że jest bardzo chory a nie miał z kim porozmawiać na ten temat .
Bo była zmowa milczenia.
Nie wyobrażam sobie teraz tego,by ukrywano przede mną mój stan .Jestem świadoma wszystkiego i wiem jak to "ugryźć".
Ja dziś też leżakuję od rana jestem jakaś obolała.Musiałam sobie zapodać tabletkę.
Też pogoda się zmieniła niby jest ciepło bo 10 stopni,ale bardzo wieje wiatr.A na mnie wiatr zawsze działał i działa przygnębiająco-boląco.
Jak to mamusia-woka oszczędzasz dzieci ,wiadoma sprawa.
Ja tak oszczędzam męża ,aby jak najmniej widział mnie skwaszoną i tak jak piszesz to działa.Bo się zbieram i jest pełna mobilizacja.
Przeskakuj jak najwyżej i jak najdalej a wszystko będzie ok.
Nie myśl o czasie ,Tobie dopiero na świat kochana i tak trzymaj.
Pozdrawiam A.
ewciu C56 oznacza nowotwór jajnika.
U nas w PL terminy na badania są odległe swoje trzeba odczekać ,szczególnie teraz pod koniec roku,kiedy
lekarze mają wyczerpane limity.
To dobrze,ze w porę u mamy zdołali zrobić operację.
Teraz już będzie tylko lepiej.Życzę Tobie i Twojej mamie dużo siły do walki z "przeciwnikiem".
Dobrze,że się nie przejęłaś spóźnieniem na badania.Termin wyznaczyli Ci bliski więc nie ma problemu .Gorzej by było gdyby trzeba było czekać z pół roku.
A jak sama piszesz poczułaś zapach powietrza nie spiesząc się.I to jest ten plusik.
Dziękuje za cieplutkie słowa.
Zaglądaj częściej pisz co u Ciebie ,jak mama?
Pozdrawiam A.
Witam serdecznie.
Tak jak piszesz joanno51 tez nie jestem już tą sama osobą co przed chorobą.
Mam inne priorytety inne potrzeby ,żyję chwilą ,nie planuję,nigdzie nie gonię nie spieszę się.
Co nie zrobię dziś to może jutro a może kiedyś tam .To nie istotne,nie ma pośpiechu.
Gratuluję tych 6 lat w zdrowiu ,tak trzymaj i korzystaj z sanatorium jak tylko możesz.
Mi lekarz powiedział,ze dopiero po 5-ciu latach od "wyzdrowienia" będę mogła się starać o sanatorium.
Tylko amazonki mają inny przywilej.
Scyntygrafia to badanie,które mówi o przerzutach ono nie określi nam przyczyny bólu kości.
Miałam robione nic nie stwierdzono ,a kości jak bolały tak bolą.
Ale tereso11 jak najbardziej zrób to badanie ono jest bardzo ważne.
aniu 57 co u Ciebie ,wszystko ok,?Dawno się nie odzywałaś.
Pozdrawiam Wszystkie piszące i czytające.
Witaj ewcia35 w naszym gronie.
Jesteśmy tu po to by wspólnie się wspierać i dzielić swoimi doświadczeniami.
Przykro mi ,ze masz takie złe doświadczenie z bliskim Ci człowiekiem,ale masz mamę ,z którą na pewno pokonacie to draństwo.
Najgorsza jest ta odległość jak piszesz ,coś mi wiadomo na ten temat.
Życzę by wszystko szło u mamy jak i u Ciebie w ja najlepszym kierunku.
Napisz coś bliżej o tym łyżeczkowaniu kręgosłupa .o co chodzi ,czy to jakieś przerzuty?
Nie znam tego określenia jeśli chodzi o kręgosłup.
iwa253 trzymam się mocno w garści ,wierz mi.
Staram się jak mogę by się nie poddać.Tu na forum bardziej się uzewnętrzniam .Tak w realu nie bardzo mam ochotę na rozmowy.
We mnie było tyle wiary i optymizmu,że mogłabym obdarować nim kilka osób.
Niestety pękłam jak bańka mydlana.Chociaż jak piszę nie pokazuję tego nikomu.Mnie choroba nauczyła wielkiej pokory.Przewartościowała moje życie całkowicie.Zawsze byłam bardzo pogodną osobą ,staram się nadal nią być.
Moje problemy są moimi i nie uzewnętrzniam ich.
Nauczyło mnie doświadczenie ,że syty głodnego nie zrozumie i tak też jest z nami chorymi.Nie każdy zdrowy wierzy w nasze bolączki.
A jeszcze w dzisiejszej dobie?
Ja ta bardzo kocham ludzi ,a tyle niekiedy doznaję od nich przykrości.
Ale tak jak piszesz cieszę się z każdego danego mi dnia ,naprawdę.
Pozdrawiam
iwa253 psychoterapia nie wszystkim pomaga ,uwierz mi.
Gdybym ja tylko chorowała to "wykaraskałabym "się psychicznie na pewno.
Jestem silna.
Lecz śmierć mojego dziecka spowodowała myślenie w innych kategoriach. Jestem tu i teraz,nie wierzę w "cudowne wyzdrowienie"-nierealne.
Ale będę się starała w miarę możliwości utrzymać tą formę jaka jest teraz.
Pozdrawiam A.
Małgosiu nie jesteś sama masz nas współtowarzyszy nasze niedoli.
witoldkrzak podejrzewam ,że nie zmusisz siostry do niczego wbrew Jej woli.
Jesteś wspaniałym bratem przejmującym się chorobą siostry.
Czytaj ,przekazuj Jej wieści ,bądź silny.
Jesteśmy z Tobą.
Oby takich pozytywnych wiadomości na tym forum było jak najwięcej.
Uściski.
Sorki nie wiem co się stało........gapa.
Żaden wiek nie jest odpowiedni.
Ale kiedy już to cholerstwo nas dopadnie musimy z tym powalczyć.
Różnie niekiedy bywa z tą walką ,jest to przeciwnik nieprzewidywalny.Ale musimy podnieść rękawicę.
raczeK756 nie czarno widź .U mnie też zawalił się cały dosłownie cały świat a jeszcze się kolebocę bo jednak chcę żyć.
Tak jak piszesz jest ciężko z każdej strony ,człowiek dopiero teraz widzi kto był przyjacielem prawdziwym.
Kiedy byliśmy "Kimś"- wielu wokół,a kiedy przyszły choroby....?????????
fraszko33 tak jak pisałam na innym forum nie martw się kochana ja mam w tej chwili marker ca125 ponad 100 i naprawdę staram się nie myśleć ,że coś się dzieje złego.
Pozdrawiam Wszystkich ciepło.
Witajcie ,
Tak jak napisała raczeK756
joanno51 ups !bardzo długo czekałaś na TK.
Z tego wynika ,że mam się z czego cieszyć.Już 3 raz po chemii miałam badanie kontrolne.
Obecnie czekam na wyniki.