Ostatnie odpowiedzi na forum
makro
wszystkie leki p/bólowe,p/wymiotne jak i sterydy powodują zaparcia.
To jest nieuniknione.
Ja wypróbowałam już wszystko co tylko możliwe by sobie pomóc w tym względzie.
Najlepsze w/g mnie jest LACTULOSUM-syrop p/zaparciom.
Spróbuj mi pomaga.
Podawali mi to w szpitalu.Do kupienia bez recepty.
Są dwa rodzaje tego syropu mocniejszy i słabszy.Proponuję byś zaczęła od razu od mocniejszego.
Pozdrawiam.
anula
Nie załamuj się.Też miałam wodobrzusze markery tysięczne.
Lekarz w rozmowie z mężem nie dawał wielkiej nadziei góra 3 miesiące.
A ja jestem .Przeszłam 18 kursów chemii ,operację-żyję.
Nie wszystko co jest białe jest tak naprawdę białe. Oni też się mylą i tak naprawdę często na nas chorych eksperymentują.
Oby z pozytywnym skutkiem.
Nie załamuj się i nie poddawaj sama widzisz jak czuje się mama i to w tym momencie jest najważniejsze.
A jakie zaświadczenie wystawił "T|EN" lekarz?
Pozdrawiam.
U mnie powiało dziś w nocy.Ale mrozu już nie ma .Śniegu dosypało dużo.
.Zaliczyłam spacer do lasu.Przepięknie,ale potrzebne gumowce bo inaczej nogi mokre i katar murowany.
Herbatka z cytryną czyni cuda.A katar leczony czy nie leczony i tak tydzień z głowy.Kuruj się makro000.
Pozdrawiam.
tolla
Jak się czyta takie posty jak Twój to serce roście.
Pozdrawiam
To miej więcej w tym samym czasie będziemy .
Ja tez około 15 będę "załatwiona".
Tak się składa ,że zawsze mam na tą samą godz.badanie więc wiem ile to czasu zajmuje.
Ale u mnie zadymka za oknem.
Pozdrawiam.
Ale byśmy się na toastowały ha ha ha.
Będę o Tobie myślała.
Ja jadę na na 10:30.
Badanie mam o 13:30.
Trzy godziny będę się "upijała"
Zostałam przegłosowana ale moje nad morskie okolice tj.Ustka.Poddąbie ,Rowy,Jarosławiec, itd. też są cudowne.
Jeśli się tam mieszka to jeszcze można znaleźć prawdziwe dziewicze miejsca bez ludzi i całego tego letnio-turystycznego zgiełku.
.Zapraszam w moje strony.
Ja wczoraj zaliczyłam spacer nad morzem.Byliśmy jedynymi śmiałkami bo była straszna zawierucha śnieżna .
A morze takie groźne,ciemne.Nawet zimą ma swój urok.
Wiesz ja to mam takie "szczęście" ,że jak do tej pory nie zdarzyło mi się siedzieć sama ze swoimi myślami.
Czasami nawet bym chciała,ale się nie udaje.
Przez ten czas odkąd zachorowałam poznawałam wiele osób .Takie szpitalno-przychodniowe znajomości a jakże miłe i sympatyczne.
Dobrze jest spotkać osoby z którymi mimo naszych bolączek można "normalnie "porozmawiać nie tylko o chorobach .
A jednocześnie pożartować i pośmiać się .Też lubię.
Zawsze jak zjawiałam się na kolejnej dolewce jakoś udawało mi się rozruszać nawet najbardziej smutne towarzystwo.
Jak jestem w szpitalu zawsze odwiedzam oddział chemioterapii.Wiele im zawdzięczam.
amelia
ja wiele razy zadaje sobie to pytanie dlaczego moja mama ,dlaczego moje ukochanego dziecko i na końcu dlaczego ja .
Co ja w życiu takiego złego uczyniłam ,że tak mnie Bóg doświadcza.Od maleńkości.
Mając 12 lat zmarła mama na to paskudztwo ( z dnia na dzień musiałam stać się dorosła ) .Niedawno odeszło dziecko .,Ja się jeszcze koleboce,nie poddaję się.Ileż to człowiek musi udźwignąć.
Twoje dzieciątko Ciebie uratowało. To też jakiś znak.
ms_p i przez takich księży młodzież i coraz więcej dorosłych odchodzi od kościoła.
Kuka37 a cóż Ty możesz źle robić? Ale czasami warto i tymi kategoriami pomyśleć.,tylko nie dać się zwariować.
makro000 jestem ze Słupska.
Widzisz przy dobrych wiatrach może będzie nam dane wypić kawkę jak będziesz w odwiedzinach u rodzinki.
Kuka37 do Gdańska jeździłam na scyntygrafię kości.
Miłego tygodnia Wszystkim.
Tak ,tak od tych trunków jak najdalej.
Ja jak idę do lekarza lub na jakiekolwiek badania kilkugodzinne wiedząc,ze będę czekała to mam w torebce "dyżurne krzyżówki" i książkę.
W zależności od nastroju.
A,że jestem osobą bardzo komunikatywną
to prawie nigdy nie udaje mi się zajrzeć ani do jednego ,ani do drugiego.
Właśnie spojrzałam na datę swoich "rozwiązalników" lipiec -2011.
Nieźle.Ale nie potrafię ignorować osoby ,która coś do mnie mówi i kończy się "nie kończącą "się opowieścią.
To miłe Rybenka ,myślami będziemy razem.