Ostatnie odpowiedzi na forum
zatem mozna liczyc na refundacje!!
hm, a to dobre pytanie....
ciekawe, czy Glupi Jas jest drogi....
jestesmy w podobnym wieku, mam 46 lat, sama sobie wykrylam guza, oszczedzono mi piers, ale bylo mi kompletnie wszystko jedno, czy wytna calosc czy nie, zycie jest najwazniejsze.
Na poczatku bylam kompletnie zalamana, ale nie pokazywalam po sobie, zeby nie straszyc rodziny, zwlaszca dzieci. Ale wiesz, jak juz zaczyna sie cos dziac, zaczynasz leczenie, to jakos samopoczucie sie poprawia, to nie tylko moja opinia
Ale trzeba ten pierwszy etap przejsc.
Im wczesniej operacja, tym lepiej, dobrze juz miec poczucie ze sie leczy. Chemia nie jest taka straszna, a najwazniejsze, to ze czas bardzo szybko plynie, zanim sie obejrzysz bedziesz po operacji, po chemii.
Buziaki
Nie czuje sie godna podziwu. Nie mam poczucia, ze Pan Bog dal mi wiecej niz moge udzwignac.
A tak w ogole to nie lubie snow, zadnych, nie wiem jak sobie te funkcje wylaczyc, zazdroszcze facetom, oni snia mniej
przezyjesz, jak kazda z nas tutaj,
Ja zaczynalam w pazdzierniku, i z mojego doswiadczenia ci powiem, ze poczatek jest najgorszy, straszny, potem jest tylko lepiej, naprawde
a na tym forum szukam wesolych babek, i latwo je znajdziesz, i pocieszenie i wsparcie, nie jestes smama, skoro tu jestes!!!
Kiedy masz miec operacje?
Sama znalazlas guza?
Napisz cos
sciskam cie mocno!!
och, latwizna, rak piersi i chemia, taxorere plus hercia :):):):):):)
zwlaszcza ze Brad ( sorry za Brata, hi hi), wystapil we snie w wygladzie tak sprzed 20 lat....
Slusznie!
A poza tym, snil mi sie Brat Pit, a to chyba nie jest dowod na jakis bardzo zly nastroj wewnetrzny!
Oj, jak rosna.
Wczoraj mialam bardzo mile towarzystwo na chemii, poznalam pania, ktora jest 8 lat po raku piersi i ciagle sie leczy, bo ma przerzuty na watrobe. 8 lat. Bardzo pogodna, wesola kobieta, zreszta sama mowi, ze jak tylko troche siada jej humor, to od razu stan watroby sie pogarsza!! Wiec kobitki, zero dolow, usmiech na twarz i nie dajmy raczysku zwyciezac!!
Hej, wszystko zgodnie z poprzednimi przezyciami po chemii, czyli noc dosc czujna, ze tak powiem, ale dospalam rano czego nie wyspalam w nocy, teraz przyjelam pozycje kanapowa, bo wtedy czuje sie prawie normalnie.
A psychicznie - troche nie moge uwierzyc, ze to koniec chemii, i cos czuje ze zamiast sie cieszyc zaczynam sie zzamartwiac, ze moze to nie koniec, i ze jeszcze mnie czeka takie leczenie...