Ostatnie odpowiedzi na forum
Cześć ! Wreszcie się uspokoiłam i przestałam panikować. Jestem pozytywnej myśli. Byłam na jeszcze jednym USG bo coś tamten lekarz mnie olał totalnie. Trochę się różni opis jednego USG i drugiego. Doszło, że mam jednak unaczynienie centralne guza i jakieś mikrozwapnienie. Jeśli chodzi o RTG klatki piersiowej to wszystko cacy, a ból kości minął. Po biopsji już mija 3 doba i czuję się dalej niekomfortowo bo niewiadomo czemu nie mogę ruszać szyją bo boli, połykać ciężko bo boli, i w sumie brzmię jak z jakiegos horroru bo taka mam chrypę wielką. Nie wiem, czy u Was tez takie były objawy po biopsji?? Bo to już zaczyna mnie wkurzać, że nawet śmiech u mnie wywołuje takie dolegliwości bólowe.
Rozmawiałam z tym drugim lekarzem i tylko potwierdził, że nie mam co się przejmować w żaden sposob tym guzem bo bardzo rzadko się spotyka by były złośliwe.
Dla mnie to na rękę bo dostałam się do superowej pracy i jak podpisze umowę nie ma mowy, żeby lawirować ze zwolnieniami, więc jaki by nie był wynik tej biopsji to i tak nie będę teraz się leczyć. Guzy tarczycy rosną wolno więc tak czy siak wrócę do tematu dopiero na wakacjach przyszlych. POzdrawiam Was mocno mocno!!'
AniaW12, a powiedz mi, ile czeka się na wynik kalcytoniny? Ile mniej więcej kosztuje badanie?
Dziękuję za wsparcie. Jestem dobrej myśli. Doktor dziś na USG powiedział, że ładne ma ukrwienie obwodowe ten guz i że nie powie mi, że na 100% łagodny ale że nie spodziewa się złośliwego. ;)
Jestem już po biopsji. Wynik może już za 1.5 tygodnia.
Dziękuję, za odpowiedź. WIem, że nie mam diagnozy i może się okazać że to wszystko tylko jedna wielka panika, no ale jestem człowiekiem i jeszcze przeżywającą kobietą to zrozumiałe, że się denerwuję.
Jeszcze zapomniałam dodać, że podczas wczorajszego badania piersi lekarz wykrył mi guzek na prawej piersi, i muszę zrobić USG piersi.
A i ważniejsze - ta tarczyca była badana nie tylko, z powodów ktore wczesniej wymienilam, ale też w poszukiwaniu odpowiedzi czemu od 2 lat krztuszę się średnio 4 razy dziennie, nawet podczas snu, czy jedzenia, mówienia, picia itd..
I od marca schudłam 24 kg..
W padłam już w takie nakręcanie się, że wyobrażam sobie raka w najgorszej postaci z największymi przerzutami... Aj..
Co do tego, że lekarze mówią ze rak tarczycy to nie rak to zauważyłam.
Ale mam większe obawy, typu ciąża, którą planowałam za 2 lata, bycie lekarzem a bycie po tym leczeniu jodem, szczególnie, że chciałam zacząć robić specjalizację ze stomatologii dziecięcej...
Hej, jestem tu nowa. Piszę, bo zaczęłam wariować. Mam 24 lata, dopiero skończyłam studia i dostałam się na staż. Jedną dobę cieszyłam się bo wreszcie dostałam tytuł lekarza-dentysty. Od długiego czasu czułam w gardle jak dotykałam jakieś wzniesienie, no ale nauka, nauka i tylko nauka więc jak człowiek siedzi i uczy się całej tej medycyny to wynajduje u siebie jakieś schorzenia i dlatego się w żaden sposób nie przejmowałam. Rok temu zrobiłam badanie TSH i wyszło 3.96. Zrobiłam bo byłam ospała, kiepsko mi się uczyło i miałam szyję taką grubszą, no ale miałam nadwagę lekką. I zaprzestałam interesowanie się tym tematem. W maju zaczęły mi się egzaminy dyplomowe, bardzo ciężkie. I jak nigdy nie miałam problemów ze skupieniem się to zaczęły pojawiać się problemy z koncetracją, jakieś stany depresyje, ospałość. Jeden za drugim egzaminem nie zdawałam. No ale przez całe wakacje uczyłam się i powoli, ale z wielkim trudem zdawałam. Zaniepokoił mnie fakt, że tak ciężko przychodziła mi nauka, jakieś stany lękowe, depresje, no ale w sumie byłam w stresie maksymalnym cały czas. Ale... w czerwcu, zapalenie pęcherza i przydatków, torbiele krwotoczne jajnika, potem ledwo co wyzdrowiałam, to zapalenie zatok, 3 dni zdrowia i zapalenie gardła, a jak przeszło to po tygodniu dostałam półpaśca. No a jak wiadomo, powstaje on przy: HIV/AIDS , nowotworach i stresie. Więc znów zwaliłam na stres.
Udało mi sie skonczyć studia, dostałam sie na staż i postanowiłam ot tak sie zbadać.
Najbardziej zależało mi na USG jamy brzusznej, ze wzgledu na nerki itp.. No ale zrobiłam od razu USG tarczycy. No i tu - szok.
W wyniku badania:
"W cieśni tarczycy guz lity o obniżonej echogeniczności, wielkości 23x 13 mm, o obwodowym wzorcu unaczynienia, do weryfikacji BACC. W lewym płacie guzek 4 mm. Po obu stronach szyi liczne, drobne guzki na węzłach chłonnych "
No i lekarz powiedział, wygląda na gruczolaka, ale koniecznie szybko biopsja. To było w piatek 13tego, jutro tj. 17 - mam biopsję.
Z racji iż mam lekarską rodzinę, mama zrobiła mi od razu wszystkie badania.
Morfologia, itd - w porządku
TSH, t3, t4 - w porządku.
OB- superowe ( co zaniepokoiło mnie bo liczylam ze będzie wyższe i wtedy miałabym wytłumaczenie na powiększone węzły chłonne).
Jutro jeszcze mam skierowanie na RTG płuc - bo od miesiąca mam uporczliwy kaszel i może na RTG dłoni bo od 2 tygodni ból nadgarstka jest tak wielki, że chodze po ścianach ( no ale zwalam to na pogodę, że moze stawy itp. )
Mam dość niezdrowe relacje z rodzicami, bo mimo iż mam 24 lata mama traktuje mnie jak 13letnie dziecko, i duzo nie chce mi mówić, co jest chore! bo jestem dorosłą osobą.
Cały weekend nie brałam pod uwagę że może to być coś więcej jak nowotwór łagodny..
ale, zaczęłam po prostu wariować.
Pytania mam:
czy podczas biopsji, można coś powiedzieć o tym guzie? że np. wygląda na złośliwy? czy trzeba czekac na wynik hist-pat? Czy cokolwiek można zauwazyć wiecej jak przy USG?
czy ktoś miał tak dużego guza tarczycy?
Myślicie, że może być to złośliwy?
Proszę, pogadajcie ze mną, bo samej idzie zwariować..