Ostatnie odpowiedzi na forum
@Olusia918 - moze nie aniolem, ale opiekunem z powolania. W mojej codziennej pracy zmagam sie z zupelnie innymi rzeczami i obecnosc z ludzmi po pracy daje mi olbrzymia satysfakcje.
Ja zawsze bylem szalenie silny emocjonalnie i dzieki temu bylem i jestem w stanie pomagac najlepiej jak potrafie. Dla mnie to tez rodzaj dlugu jaki uwazam, ze mam wobec zycia i ludzi, bo zawsze mialem duzo szczescia pod kazdym wzgledem i czuje, ze w moim obowiazku jest cos zrobic dla innyc.
Zreszta same najlepiej wiecie, ze dobro sie mnozy i wraca... i to jest wspaniale i to forum jest tego przykladem .
Kilka razy widzialem, ze chcialybyscie cos zrobic jak Wasza sytuacja sie ustabilizuje. Ja chetnie pomoge w kazdym wyzwaniu, tych malych i tych wiekszych.
Sciskam wszystkich. Jestescie Wielkie
Bylem juz kiedys na tym forum… chyba jedyny mezczyzna tutaj I od tamtego czasu sledze to forum prawie codziennie. Z jakiegos powodu mimo iz przyczyna mojego bycia tutaj juz nie ma wiekszego sensu nie moge rozstac sie z Waszymi historiami.
No, ale po kolei…
Jak mowilem bylem tutaj 2 lata temu przy okazji choroby moich dwoch przyjaciolek. Mieszkam w Hiszpanii. Zachorowaly jednoczenie. W takim samym stadium… w tym samym wieku… obie mlode, pelne zycie I marzen… obie nie zdarzyly splenic wiekszosci z nich. Jedna walczyla krotko, druga troche dluzej…obie niestety odporne na wszelkie formy leczenia. Jedna z nich zreszta byla pod obieka klinki Anderson (to nasza delegacja klinki Huston) I leczona byla absolutnie wszelkimi nowinkami. Bezskutecznie.
¿Dlaczego o tym mowie? Z wielu powodow. Po piersze dlatego, ze mam wrazenie, ze mimo wszystkiego co sie mowi dookola, macie w Polsce swietnych specjalistow I bardzo dobra opieke. Nie martwcie sie o metody leczenia. Oczywiscie trzeba wykorzystac wszystkie mozliwe opcje I walczyc o kazdy dzien, ale jak czasem sie okazuje chyba wiecej zalezy od ducha walki, czy od tej czy tamtej chemii. A przede wszystkim od odrobiny szczescia. Wiem, ze z mojej perspektywy ciezko cokolwiek Wam doradzic I w zaden sposob nie chcialbym nikogo urazic. Ale mysle, ze cala energie nalezy przeznaczyc wlasnie na pozytywne myslenie, na cieszenie sie zyciem mimo trudnosci – a metody leczenia zostawic lekarzom. Oczywiscie upewnic sie, ze jestescie pod dobra opieka… ale reszta to juz chyba praca nad samym soba… dbac o siebie, nie zadreczac sie myslami I zyc jakby nic sie nie dzialo, choc wiem, ze to szalenie trudnie…
Obecnie towarzysze kolejnym osoba w ich walce I im bardziej sie im przygladam, tym bardziej widze, ze to co mowicie o wizualizacji uzdrawiania naprawde dziala – ja sam czasem myslalem, ze to jakies szarlatanstwo, ale sila naszego umyslu jest niedoceniona.
Czytalem swietne opracowanie na temat efektu “nacebo” – tak samo jak wiara, ze cos dziala, sprawia, ze nawet placebo dziala na poprawe stanu zdrowia, w przypadku “nacebo” kazda negatywna mysl dziala na nasza niekorzysc.
To taka ogolna refleksja, ale zrobilbym wszystko by w tych ciezkich dla Was chwilach wziasc na siebie wasze obawy, troski I zmartwienia – by latwiej bylo Wam isc to szalenie wymagajac droga.
Nie wiem czy jestem Wam jakos w stanie pomoc, ale jesli tak to mozecie na mnie liczyc….
@Magg - zwracam sie szczegolnie do Ciebie. Jestes wspaniala i wielka wojowniczka. Dasz rade z ta chwilowa slaboscia I na pewno wyjdziesz z tego obronna reka. Ja w Ciebie wierze I jestem pewien, ze bedziesz przykladem wlasnie dla tych, ktorych sytuacja wydaje sie szczegolnia skomplikowana. Ja osobiscie goraco Ci kibicuje I wiem, ze dasz rade.
Jestem szalenie dumny pochodzic z kraju, w ktorym kobiety sa tak dzielne, waleczne i dumnie kraczace przez zycie.
Pozdrawiam serdecznie