Ostatnie odpowiedzi na forum
Leon, masz rację, mówisz z swojej perspektywy. Ale moja jest nico inna, mimo worków, past... itp,mimo wszystko, bardzo chcę żeby mój mąż był jak najdłużej ze mną. I mam nadzieję, że on też tak myśli.
Nawet tak chory, cały czas daje mi poczucie bezpieczeństwa. Czasem widzę w jego oczach rezygnację, szczególnie kiedy ogranicza go choroba. Pisałam już, z workami czy bez, jest dla mnie tym samym facetem,silnym i odpowiedzialnym.
Miałeś farta, że chorobę u ciebie zdiagnozowano odpowiednio wcześnie(jakkolwiek to zabrzmi), masz duże szanse na wyleczenie i zachowanie pęcherza. Szczerze Ci tego życzę. :-)
A dla mnie zostaje nadzieja, że właśnie chemia +radioterapia przyniosą jakiś pozytywny skutek.
Morpheus, trzymaj się dzielnie.
Musisz być silny, żeby opiekować się dalej mamą. Potrzebujesz trochę odpoczynku, bo jeszcze będziesz (mam nadzieje) długo mamie potrzebny. Nawet najsilniejszy organizm mówi w końcu "stóp"!i potrzebuje regeneracji. Mamie w szpitalu nie stanie się krzywda, jest przecież pod profesjonalną opieką.
Miło się czyta, kiedy syn tak troszczy się o matkę,widać jak bardzo ją kochasz.
Moja biedna mamuśka 15lat żyje z chorobą Alzheimera, od kilku lat nie ma z nią kontaktu
Po 9 latach opieki podałam się i przenioslam do ośrodka opieki. To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu. Dziś wiem, że słuszna. Mama ma zapewnioną całodobową opiekę, staram się ją odwiedzać parę razy w tygodniu. Trudno, tak czasem układa się życie.
Też się wtrące...
Dona,nie obrażaj się na forum, jesteś tu kawał czasu, masz duże doświadczenie i wiedzę. Chętnie służysz pomocą, dobrymi radami, doceniamy to!
Ale Morpheus i Leon mają inny "styl bycia", inaczej przekazują wiedzę, również b.tu potrzebną.
Myślę, że mimo tych "utarczek słownych", dacie radę wspólnie tu funkcjonować.
Myślę, że Janina dokładnie to ujęła. :-)
Osobiście b.cenie wpisy "chłopaków", nawet jeżeli nie są tylko na temat nas dotyczący(raka), to przecież "nie samym rakiem człowiek żyje".
Aniu, mój mąż też ma niską hemoglobine, zniżony hematokryt, p.erytrocytow i leukocytow, płytki z 60 tyś. wzrosły do 600.Ale to chemia tak działa, niszczy nie tylko komórki rakowe. Też staram się dietą wspomagać te parametry, ale na odbudowę prawidłowych wartości trzeba czasu.
W poniedziałek mąż ma mieć ostatnią chemię, (mam nadzieję) i TK.
Mąż czuje się dobrze, prowadzi cały czas firmę, ostatnio nawet sam był na chemii. Powoli oswajamy się z chorobą i tym, jak zmieniła nasze życie.
Marku, profesor który prowadził mojego męża, twierdził, że dwa miesiące od rozpoznania do operacji nie mają znaczenia..
Chyba się mylił, albo początkowe rozpoznanie było mylne (T2 LG).
Tak czy inaczej, mąż ma dwa worki i pęcherz( z nowotworem)reasumując -wizja jednego worka i pozbycie się raka uważam za b.optymistyczne rozwiązanie w tej sytuacji.
Oczywiście piszę ze swojego punktu widzenia i niczego nie sugeruję.
Jak pisze Leon można stosować wylewki BCG, albo terapię o której pisze Morpheus, musisz trochę poczytać forum, z pewnością przeżycia osób które przeszły walkę będą ci pomocne.
.
O..błędny rycerzu :P zrzucaj zbroję jak najczęściej.
Ja też powoli dochodzę do siebie, z faktami się nie dyskutuje. Ma być dobrze i...będzie!
Hmm, Leon, miałam cię za twardego realiste, czasem cynika, a tu... Proszę, proszę ;-)
Morpheus, jak czuje się mama?
Witam.
Marku, podam Ci przykład mojego męża. Początek września zajęta 1/3pęcherza, początek listopada 2/3 i naciek poza pęcherz. Operacja radykalna była już niemożliwa, wyłonione zostały tylko moczowody. Teraz mąż jest w trakcie chemioterapii, dalsze leczenie to radioterapia albo powtórny zabieg.
Zrobisz jak uważasz, ale czas i stała kontrola gra tu dużą rolę. Poczytaj wpisy osób które przeszły radykalną i teraz cieszą się życiem i zdrowiem. Fakt, zmienia się jakość życia, to jednak cena niezbyt wygórowana za pozbycie się raka.
To tylko moje zdanie.. Pewnie wypowiedza się inni.
Pozdrawiam.