od 2017-10-28
ilość postów: 47
Aga84 chcesz pogadac na priv to daj znac. Nie zmienie stanu rzeczy ale...ja wspieram mamę....monika
Aga84 wiem ze szukasz logiki ale chyba musisz sie wstrzymac do rozmowy z lekarzem. To ze jedziesz do kliniki szybko to dobrze i to o niczym złym nie świadczy. Opis badan jest pierwsza wskazowka dla lekarzy...dalsze badania potwierdzaja jakiego rodzaju to sa zmiany. Moze poproś zeby ktoś Ci towarzyszył w podrózy do szpitala?
Aga84 brak snu wykancza bo jest galopada mysli. Ja tak mam. Ale moze nie trzeba na zapas sie zamartwiać? Kiedy idziesz do lekarza z wynikiem?
Aga84. Wiem ze czekanie jest trudne....i lęk jest przeogromny. Ale tak jak dziewczyny mowią odstatecznie to wynik histopsto powie o zmianach. Wazne ze jestes umowiona na leczenie...a to jest wlasnie szansa. Masz kogos obok siebie z kim mozesz porozmawiac? Mnie pomaga jak mowie o moich problemach...sciskam cie mocno. Sama jestem pelna obaw i lękow...ale wierze ze jest gdzies nadzieja na poprawe sytuacji. Trzymam kciuki ze nie bedzie to zla diagnoza.
Ania_walczę_o mamę - dzięki za odpowiedź, Pierwsze dni po chemii były ok u mamy, dlatego teraz się martwię, że dopiero w 5 dniu tak się gorzej poczuła. Ale najważniejsze, żeby chemia działała. Przed I chemią marker 200, ale po operacji nie wiem jaki był stan wyjściowy. TK czyste, ale marker nie wysoki. Wiem, że i ja i mama musimy być cierpliwe i czekać, no i mieć dużo siły, przede wszystkim mama. dzięki
poza niedogodnościami chemii u mamy zawsze mam stres czy to nie jest jej depresja, bo wtedy własnie i wymiotuje i ma brak łaknienia i tylko leży w łóżku i odcina się od świata...także to jest jeszcze dodatkowe obciążenie poza samą chemią. Mam nadzieję, że to jest efekt chemii a nie nawrót depresji.
witam wszystkie Forumowiczki. nie odzywałam się długi czas, ponieważ czas Świąt i okołoświąteczny był bardzo dla mnie smutny. Mama w szpitalu z depresją....oczekiwanie na wynik Histopato..., troska że chemia się odwleka w czasie.....ale...wieści są takie, że wynik histo jest C3 high grade, czyli dobrze nie jest. Ale mama jest po pierwszej chemii - i to jest ważne, że z opóźnieniem tygodniowym, ale ją wzięła. Pierwsze dni był lepsze (wzięła chemię we wtorek). Dziś jest gorzej, a myślałam, że już 5 dnia będzie lepiej...niemniej wyciągam ją żeby kupić perukę. Bierze caroplatynę + taxol. Podobno po pierwszym wlewie zacznie tracić włosy. Ale zobaczymy. Spędzam z Mamą każdy dzień po pracy. Chcę jej stworzyć jak najlepszy czas w tych niedogodnościach...ale wiem że w 100% to się nie da. Oczywiście powoli oswajam się z chorobą, diagnozą, tym wszystkim co same doświadczacie ...ale łatwo nie jest. pozdrawiam Was Wszystkie w Nowym Roku. Mam nadzieję, że będzie lepiej
Jak nie moge spac to czytam to forum...to jest troche jak książka ...trochę smutno ale i optymistycznie. Mama od piątku jest w szpitalu, bo przez ten brak apetytu, picia i straszna apatię balam sie ze się odwodni. Do tego skoki ciśnienia. Mamy nastawienie jest tak negatywne, ze boję sie ze to nie tyle może hamować powrót do zdrowia ale i przyspieszyć chorobę. We wtorek sama pojade po wyniki histopato. (Mam nadzieję ze skoro jestem córką i mam upowaźnienie to nie będzie problemu). Mama boi się chemii, utraty włosów...a to wszystko zna, bo jej siostra przechodziła to 2krotnie...no ale każdy ma inną konstrukcję. Ja przed wtorkiem w totalnym napięciu..jasne ze cudów się nie spodziewam. Najbardziej mnie martwi podejscie mamy i jej totalna rezygnacja...niestety mama jest sama, nie mam rodzeństwa więc oczywiste że wszystko piętrzy się na mnie...mam nadzieję ze mama wyjdzie ze szpitala przed świętami. Mam też nadzieje ze bedzie rozmowa z psychoonkologiem...moźe on znajdzie jakieś argumenty. Myślę ze chemia to szansa, ale jak depresja a raczej jej przejawy wyniszcza organizm, to jak zscząć chemię. Idą Świeta, może coś pozytywnego się zadzieje? Macie rację drogie Forumowiczki trzeba łapać każdą miłą chwilę i cieszyć się z najmniejszrgo miłego gestu drugiego człowieka.
Midi i Ania walcze o mame, jak wasze mamy reagują na podwyźszone markery? Jak mozna im ulzyc w tym stresie? Pewnie malymi przyjemnościami? Mamy tez nie mieszkaja sama to jest wiele innych bodźców zeby moze nie myślaly o najgorszym...ale modle sie i myśle o Was
Basik77. Moja mama tez ma depresje (albo dwubiegunówke, zalezy kto diagnozuje)..ale najgorsze poza tym ze zapada sie w sobie to fakt ze przestaje jeść cokolwiek i pic...kazdy kęs i łyk to proby a ona i tak jsk polknie to za 10 minut zwymotuje...a ja patrze jak niknie, przestraszona moja mamusia....zawiozlam ja do szpitala na psychiatire bo balam sie odwodnienia no i tego zeby sie nie zglodzila. Tam wiem ze podadza chociaz kroplówki...moze porozmawia z psychologiem. Mnie trudno bylo czymkolwiek ja zainteresować. Byla stale senna w takim stuporze...chwilami tyllo sie umiechala ....serce mi sie lamie. Ake rozumiem ze ta choroba to bunt chyba na raka...nie wiem zresztą. Ona sama w domu nie mogłaby zostać bo juz na pewno nic by nie zjadla ani pila. A jak tu zrobic zeby z nia byc 24 godziny. Tak przez ten tydzien dzialalam...ale tez to moze ja przytlaczac noa i nie ukrywa ze dla mnie to tez duza trudnosć bo w zasadzie patrzysz na najblizsza osobe ktora cierpi i nic nie mozesz zrobic.. nie znajduje slow pocieszenia....wciaganie do jakiejkolwiek rozmowy ja nie interesowało...