Ostatnie odpowiedzi na forum
cześć Dziewczyny, szczególnie zaś Iwonka i Rybenka. Dawno mnie nie było chociaż wiele się działo. Jestem po trzeciej chemii, dwie ostatnie z tygodniowymi opóźnieniami. "Buntuje się" szpik i granulocyty nie dają rady. Słowem wyniki słabe. Dostałam sterydy i jest lepiej. Łykam ENCORTON. Nie wiem czy to zasługa leków ale po trzeciej chemii czuję się koncertowo. Żartując, zastanawiałam się, czy przypadkiem nie dostałam placebo zamiast AC. Łykam też, nawet awansem, TORECAN. Powiem więcej, za trzecią chemią to wręcz tęskniłam, ha, ha, ha. Iwonko, podjęłam działania w kierunku powołania w ZCO poradni medycznej dietetyka onkologiczna. Napisałam pismo do pani Dyrektor i zebrałam trochę podpisów wśród osób oczekujących na wlew. Gdybyś chciała pogadać, zadzwoń: 667944083. Pozdrawiam serdecznie wszystkie FORUMOWICZKI-PRZYJACIÓŁKI w leczeniu i zdrowieniu
IWONKO, co do PORTu to problem jest w moich żyłach. Szybko pękają i robią się krwiaki, które bardzo długo się wchłaniają. Są też niewidoczne. Lewa ręka była lepsza ale teraz jest wyłączona. Już nie boli i faktycznie jest wygodnie dla mnie i dla pielęgniarek. Wszczepienie portu sugerowano mi już na chirurgii.
cześć Dziewczyny. Dziś sobota i wraca mi chęć do szperania w internecie. W środę miałam drugą chemię i tak jak doświadczone koleżanki pisały, każda jest inna. Torsje mnie nie męczą ale nie mam apetytu i tak jak Iwonko napisałaś, wszystko jest bez smaku. Takie papierowe. Jedynie ogórki kiszone są takie normalne, jak zawsze. Mam duże problemy z jedzeniem. Nie mam ochoty na nic.Rybeńka napisz więcej o tym markerze. Iwonko, Twoja chemiczka dała Ci zlecenie na to badanie? Pytałam moją lekarz rodzinną o badanie markerów, ale ona powiedziała, że w trakcie chemii to badanie jest bez celowe bowiem chemia jest procesem leczenia. Dopiero po chemii ma sens. Serdecznie pozdrawiam
Cześć Dziewczyny, długo mnie nie było, przepraszam. Miałam mieć chemię 04.06. ale nie doszło do wlewu bo miałam słabe wyniki z morfologii. Mam mieć w najbliższą środę. Łapałam ostatnio różne wirusy i "siadła" mi odporność. Polecam konto p.dr Aleksandry Kapały, www.dietetykamedyczna.pl. Pani dr ma też konto na facebooku. Podaje fajne przepisy okraszając je równie fajnymi komentarzami. Burzy wiele mitów. Jak dotychczas niczego lepszego nie znalazłam. Ważne, że (przynajmniej dla mnie) jest lekarzem onkologiem, obecnie specjalizuje się w dietetyce onkologicznej.
Od tygodnia mam wszczepiony PORT i teraz ręka, która jest nie sprawna, jest bardziej sprawna niż ta sprawna. Nie wiem już co lepsze, wielokrotne wkłucia czy obolały bark. Tak to już z nami jest. Jestem już kompletnie łysa. Nie sądziłam, że po pierwszej chemii wyjdą mi włosy. Dzisiaj przeczytałam mądry tekst: Naucz się cenić krótkie chwile i proste przyjemności, a zawsze będziesz szczęśliwa. Jest ich bowiem tak wiele. Dlatego też zawsze starajmy się cieszyć każdą chwilą. Serdecznie pozdrawiam
cześć Dziewczyny, dzisiaj mija drugi tydzień po pierwszej chemii a już od wczoraj wychodzą mi włosy i to masowo. Wczoraj rano zaczęła boleć skóra głowy a wieczorem kiedy pociągnęłam ręką po włosach miałam już mnóstwo włosów na dłoni. Dzisiaj wybrałam sobie perukę, to w ramach NFZ i kupiłam dość gustowny turban. Jestem też umówiona z fryzjerką i każę się ogolić ale tak na 2 milimetry. Nie chcę czekać aż same wypadną. Boli mnie skóra głowy a skóra na nogach lekko piecze jak po opalaniu. Dzisiaj za oknem kiepska pogoda, wieje i jest zimno. To wszystko razem nie jest zbyt budujące. Czytam mądre książki i usiłuję budować dobry nastrój. Rybenka, cieszę się, że już jesteś po zabiegu i znowu dodajesz sił i wiary. Dziewczyny jesteście wspaniałe, wiem, że się powtarzam ale jeżeli tylko włączam laptop to zaczynam od naszego forum. Dobrze być wśród swoich niezależnie czy są daleko czy tuż obok. Pozdrawiam serdecznie
cześć Dziewczyny, jak dobrze, że jest to forum, że my jesteśmy i możemy sobie pogadać bez konieczności kontrolowania każdego słowa, bez obawy, że nadmiernie epatujemy swoją chorobą otoczenie. Ja mieszkam w Policach czyli rzut beretem do Szczecina. Leczę się w ZCO przy ul.Strzałowskiej w Szczecinie. Są wprawdzie "Amazonki" w Policach i w Szczecinie ale jakoś nie czuję szczególnej potrzeby aby do nich pójść. Może dlatego, że tu wszyscy się znają a Wy jesteście takie "świeże" , z różnych miejsc w Polsce i nie tylko. Dziękuję Wam, że jesteście.
Z Rybeńką utrzymuję kontakt na gmail.com ale od dłuższego czasu też się nie odzywa. Poczekajmy, miała iść na zabieg, na pewno niebawem się odezwie. Dziewczyny, zdrowia, uśmiechów i miłości w każdej postaci, Buziaki, pa
cześć Dziewczyny, dzisiaj usłyszałam, że koniec ze ściąganiem chłonki.Organizm poradził sobie. Kolejna pozytywna sprawa. Dobrze Ewo, że odezwałaś się na tym forum. Takie wpisy są bardzo ważne i bardzo pomocne. Dużo zależy od naszego nastawienia. Wiele spraw a także dolegliwości funkcjonuje na zasadzie "samospełniającej się przepowiedni". To my czyli nasz centralny komputer-mózg kreujemy, w dużym stopniu, rzeczywistość. Wszystko jest sprawą indywidualną. Mariolu nie kreuj tej przykrej rzeczywistości, wizualizuj same miłe i przyjazne Twojemu ciału zdarzenia i doznania. Trzymaj się, jesteśmy pełne optymizmu i siły, czyż nie? serdecznie pozdrawiam
przeczytałam streszczenie pracy "Witamina C jako oręż w walce z rakiem". Bardzo interesująca praca. Jestem w trakcie chemioterapii i pomagam sobie w "przejściu" przez trudne dni po wlewie pijąc wodę z dużą ilością cytryny. Mam też ogromne zapotrzebowanie na ogórki kiszone. Nie powodują kłopotów trawiennych a bardzo pomagają redukować mdłości. W moim przypadku organizm sam określa zapotrzebowanie na określone produkty. Moje doświadczenia pokazują, że warto się zająć tym zagadnieniem. Pozdrawiam
Iwonko, jeszcze nie napisałam, że w tych trudnych dniach piłam bardzo dużo wody z cytryną. Do szklanki wciskałam pół cytryny. Piłam zaraz po przebudzeniu i w każdym momencie gdy zaczynały się mdłości. Bardzo to mi pomagało. Nadal piję wodę z cytryną.
Iwonko, brałam leki przeciwwymiotne, dostałam tabletki i czopki. Wystarczyło połknąć rano i wieczorem oraz brak gwałtownych ruchów i wszystko trzymało się w przewodzie pokarmowym. Nie dochodziło do torsji. Iwonko, moim zdaniem warto bo nasze życie po chemii będzie piękne a to co doświadczamy teraz jest trudne ale przeminie. Iwonko, damy radę, jesteśmy silne baby. Pomaga mi każda wizyta u terapeutki. Inaczej słucham swojego ciała, jestem dobra dla siebie, rozpieszczam swoje ciało i to mi pomaga przebrnąć przez to wszystko. Trzymaj się Iwonka, świat jest taki piękny. Jestem z Tobą. Buziaki, pa