Ostatnie odpowiedzi na forum
a czy któraś z Was miała przypadek że po usunięciu guza i badaniu histopatologicznym okazało się że nie będzie potrzebne jodowanie?
co ciekawe wszystkie jesteśmy 83
dzięki za niki, napisałam do dziewczyn. Mam nadzieję że się odezwą.
Pocieszam się tym, że mam wspaniałego męża i że małej krzywda si nie będzie działa. Mimo wszystko szkoda mi malutkiej.
pytałam czy nie mogłabym później, ale stwierdziła że nie:( miałam w połowie lutego się umówić. Jutro będę dzwoniła. Może nie będzie tak szybko terminów.
Ona bardzo chciałam mieć właśnie córeczkę:)
Na 100% by nie wykryli bo bolała mnie szyja przez 2 tyg. i ból przeszedł. Normalnie bym to zlekceważyła, ale że ciąża to z obawy o małą zrobiłam wszystkie badania.
Jak podchodzę?
Cały czas sobie wmawiam że to najlepszy rak jakiego można mieć. O siebie tak się nie martwię, ale strasznie jest mi przykro, że będę musiała zostawić Emilkę z mężem. Dlatego tak bardzo zależy mi na karmieniu... żeby choć trochę. Przeraża mnie też radiojod. Dr powiedziała mi że będę tak tydzień a jak wrócę to jeszcze przez tydzień nie będę mogła mieć kontaktu z dzieckiem. Prawdopodobnie mąż z małą zamieszka u moich rodziców w tym czasie.
Tak się zastanawiam...jeśli po radiojodzie nie można mieć kontaktu z dziećmi i starszymi ludźmi to oni bez problemy wypuszczają ze szpitala? przecież jak będę jechała pociągiem (a mam 520 km) to mogę trafić na kogoś w przedziale.
Ja sobie pewnie do końca nie zdaję sprawy jak może być trudno pogodzić karmienie i operację. Głównie zależy mi na siarze. Zobaczymy jak będzie... postaram się zrobić wszystko co się da... a jak będzie to życie zweryfikuje.
Tak się zastanawiam... skoro ten guz tak wolno rośnie to dlaczego endokrynolog każe mi iść na operację 2 tyg. po porodzie...kiedy jeszcze do siebie nie dojdę. Pewnie wszystko będzie mnie jeszcze bolała a tu kolejna ingerencja w organizm.
Ona, będę miała córeczkę:) Czuję że poród tuż tuż.
Mam nadzieję, że mój plan się powiedzie.
Ps. widzę, że to forum jest całkiem aktywne :)
Czy wiecie ile taki brodawczak mógł rosnąć? Obecnie ma 1,54x1,36x0,88. Gdyby nie to że przez 2 tyg. coś mnie bolało i ginekolog kazał mi zrobić USG to do dzisiaj bym nie wiedziała o jego istnieniu.
ona, z tym smakiem jestem świadoma, dlatego chciałam przeplatać swoje i modyfikowane. Zamrażać można. Mało tego- w zamrażarce mleko może być do 6 m-cy. Tak nam mówili w szkole rodzenia.
Chcę rodzić w szpitalu gdzie jest poradnia laktacyjna i być może będzie możliwość skorzystania z konsultacji endokrynologa. Myślałam aby od początku karmić z butli ale moim pokarmem i np. 1 czy 2 w ciągu doby modyfikowanym. A to co w tym czasie wyprodukuję to zamrozić na czas operacji. Po operacji mam się skontaktować z poradnią laktacyjną i babki sprawdzą mi czy leki które dostaję pozwolą na karmienie. I karmić do radiojodu. A później.... cóż jeśli piszecie że przez 1,5 roku nie można to zakończyć przed wyjazdem do gliwic. Co sądzicie o takim rozwiązaniu?
Mam jeszcze jedno pytanie....czy po radiojodzie wychodziły Wam włosy? czytałam że jest to jeden ze skutków ubocznych:(
Paulina dzięki za info.
Może ktoś jeszcze był w takiej sytuacji?
Witam,
Chciałabym dołączyć do Waszej dyskusji. Jestem w 9 m-cy ciąży i 2 tyg. temu dowiedziałam się że mam raka tarczycy- brodawkowy. Endokrynolog powiedziała mi że zaraz po porodzie nie mam przystawiać małej do piersi, mam automatycznie przejść na sztuczne mleko. 2 tygodnie po porodzie mają mi usunąć guza i później mam jechać na radiojod do Gliwic. Czy ktoś był w podobnej sytuacji? Bardzo zależy mi na tym aby karmić Małą, nawet ściągać swój pokarm laktatorem ...ale żeby miała moje mleko. Prawdopodobnie po Gliwicach nie będę mogła już karmić:( Dodam że tsh mam dobre... jestem ciekawa czy endokrynolog zapobiegawczo kazała odstawić dziecko czy ma to wpływ na rozrost raka?Będę wdzięczna za każdą radę. W każdej chwili mogę urodzić. Ps. konsultant laktacyjny powiedział że raczej mogę karmić.