Joanna P, Wspiera

od 2019-02-02

ilość postów: 134

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak pęcherza moczowego

5 lat temu

Nie mam już siły na ten koszmar i huśtawki :(.Od kilu dni była z mama na sali miła ,młoda dziewczyna.Bardzo polubiła naszą mamę,a że leżała tylko z powodu badań,to chętnie pomagała we wszystkim,a to telefon podładować,to wody dolać i tego typu rzeczy.Dwa dni temu zapytała moją siostrę czy da jej numer telefonu,to ona chętnie będzie do nas pisać na bieżąco co dzieje się z mamą,co mówią lekarze czy pielęgniarki itp.I tak było,pisała kiedy mama śpi,kiedy zabrali ją na badania,o której wróciła ,jak się czuje ..Te dwa dni i dwie noce czułyśmy się spokojniejsze,bo Dorotka czuwała non stop:)Dziś rano dostała wypis do domu i napisała do mojej siostry takiego smsa:"Aniu,przyjeżdżajcie do szpitala,z Waszej mamy uchodzi życie w oczach,czeka tylko byś przyjechała,wciąż o tym mówi,róbcie coś,nie pozwólcie jej umrzeć".Mozna sobie wyobrazić co się czuje po takim smsie...Z płaczem obie pojechałyśmy do szpitala,ja prosto z pracy,siostra z domu.Byłam pewna ,ze jadę pożegnać się z mamą.Jeszcze z drogi siostra napisała do lekarza prowadzącego ,ze mógłby z łaski swojej spotkać sie w końcu z nami i coś powiedzieć bo mamy do tego prawo.

I przyszedł.Gastroskopia i tomografia miały znaleźć źródło podkrwawiania,na szczęście nic poważnego nie znaleźli.Stan nadal bardzo ciężki,jak powiedział ,w każdej chwili może sie odmienić w jedną lub w drugą stronę.Mama powinna więcej się ruszać,a tymczasem rozleniwiła się strasznie w szpitalu,nie chce siadać,nie chce próbować chodzić,lekarz kazał nam ją zmuszać do ruchu.Jedyna pozytywna wiadomośc jak na razie,minimalny kroczek do przodu to taki ,ze rana zaczęła w końcu się goić a druga to że stolec zmienił barwę na jasną,co według niego jest bardzo dobrym symptomem.

Za chwilę znowu pojadę mobilizować  mamę do walki:)

To tyle z wieści u nas.Piszcie co dobrego u Was ,kochani.Elanaj:gratulacje dla dzielnego męża!

pozdrawiam!

Rak pęcherza moczowego

5 lat temu

Witajcie kochani.Dziękuję za każde słowo otuchy,każde czytam po kilka razy,pomaga mi to nie stracić do końca wiary,że będzie lepiej.

Wczoraj mama znowu miała dużo różnych badań,w tym TK ale nie wiemy zupełnie nic,ruszyło cokolwiek do przodu czy nie.Jest już zmęczona,powoli traci siłę do walki z chorobą,wczoraj mówiła,ze to wszystko nie ma sensu,ze i tak z tego nie wyjdzie.Do dziś nie wie ,ze ma też stomię kałową,zastanawiała się co jej podają że tyle dni wytrzymuje bez załatwiania się.

Z drugiej strony pielęgniarka mówiła,że jesli lekarz B.  informował nas ,ze z mamą jest źle,to znaczy,ze jest średnio i stabilnie.To podobno jego metoda,woli uprzedzić rodzinę,ze może być różnie.Mam taką nadzieję,Niemniej wszystko ma się decydować w tym tygodniu,tak myślę,więc moje zdenerwowanie sięga zenitu.

Dziś ostatni dzień kwietnia,urodziny mego taty,ale świętowanie odłożyliśmy na później.

I jutro już maj.Będę mocno trzymać kciuki za Twego męża, Tośka,by jak najszybciej miał wszystko za sobą.Jak i za tatę Ady,by okazało się ,że wszystko jest dobrze.O pozostałych też myślę każdego dnia i czekam na nawet najmniejszą dobrą wiadomość o Was i Waszych bliskich.Reja,dziękuję za historię Twego Taty,może i u nas zaświeci słońce.

Pozdrawiam i do później!

Rak pęcherza moczowego

5 lat temu

Aisogg,nie powinnaś absolutnie przejmować się słowami lekarza.Tylko na tym forum jest przynajmniej kilka osób ,które żyją dłużej niż te przysłowiowe 5 lat.Tata ma dopiero 60,jest silny i jeśli nie ma dodatkowych obciążeń,to wszystko będzie dobrze,spokojnie.

U nas ,niestety ,wyszły sprawy z przeszłości i teraz stan mamy nie ma już nic wspólnego,przynajmniej bezpośrednio z rakiem.Gdyby nie to ,to już dawno byłaby w domu i powoli uczyła się nowego życia.

Lekarze jeszcze walczą,mama walczy i wciąz jest pozytywnie nastawiona ,ale nie ma nic,co mogłoby wskazywać,ze jest chociaż odrobinkę lepiej.Wczoraj  przetaczano mamie krew,jest bardzo słaba,mają problem z pobraniem krwi,jak mowiła pielęgniarka:igła w żyle,a krwi nie ma.

Na dodatek robiono też gastroskopię,podejrzenie wrzodu żołądka.Wczoraj jeszcze wyniku nie było.Wieczorem miała mieć zmieniany opatrunek na bloku operacyjnym.

Tak więc cały czas u nas stan nerwowego napięcia w oczekiwaniu na cud.

Elanaj..życzę by mąż szybko i sprawnie poradził sobie z nowym pęcherzem

Jacku,cóż to za cisza?

Marysiu,u Was coś wiadomo nowego?

Ado kochana,buziaki,15 maja będę czekala na dobre wiadomości/

Lena,a jak u Taty?

Pozdrowienia dla wszystkich!

Rak pęcherza moczowego

5 lat temu

Dziewczyny moje kochane,dziękuję każdej z osobna za te słowa,podtrzymujecie mnie na duchu,bo mi samej brak już łez,siły i wiary.A jak pisze Elanaj najgorsza jest bezsilność,gdyby można było cokolwiek zrobić...A tak mogę tylko czekać na cud.Muszę do końca mieć nadzieję,że się zdarzy.

Dobrze,że u Was spokojniej.Limit komplikacji na ten rok został wykorzystany i niech już tak zostanie:)

Ado,a którego maja tata idzie do szpitala?

Tośka ,dobrze,że mąż spokojniejszy,ogromna w tym Twoja zasługa,za chwilę będzie już tylko lepiej.

Dziękuję jeszcze raz,może dzisiaj będą jakieś lepsze wieści...oby

Spokojnej niedzieli kochani

Rak pęcherza moczowego

5 lat temu

Marysiu..karmią mamę na dwa sposoby.Kroplówki plus sonda do żołądka.I liczą na to że w końcu to ruszy.Nie wytłumaczono nam dokładnie jak to wygląda,wiem że ma jeden worek dodatkowy np do którego z żołądka odciągana jest jakaś czarna wydzielina.Pielęgniarki każą mamie kaszleć,przewracać się na boki,wtedy wydzielina ma szybciej spłynąć.Tylko co to jest,dlaczego ,to nikt nam nie powiedział.  Nie wyobrażam sobie kolejnej operacji w jej stanie.Pocieszam się tylko tym,ze skoro lekarze maja jeszcze jakieś pomysły na leczenie,to chyba można mieć nadzieję,ze da się jeszcze coś zrobić.

Dziękuję Marysiu za modlitwę i dobre słowa.Sama masz tyle nerwów i strachu o męża.Życzę by Was powrót do zdrowia odbywał się już bez żadnych,nawet najmniejszych komplikacji.

Rak pęcherza moczowego

5 lat temu

Kochani...nie mam siły nawet pisać .U mamy bardzo źle.Udało się wreszcie porozmawiać z lekarzem.Jak sam przyznał,odwlekał tę rozmowę,bo liczył ,że coś się zmieni.Niestety,stan mamy jest bardzo,bardzo ciężki i tylko cud sprawi ,że z tego wyjdzie.Jelita wciąż niedrożne,nic w środku nie działa jak powinno,nawet rana nie goi się tak jak powinna.Na dodatek prawdopodobnie wskutek dwóch długich narkoz doszło do niedotlenienia mózgu.Zauważyliśmy,że mama mówi dziwne rzeczy  od czasu do czasu,ale myśleliśmy ze to od leków przeciwbólowych.Będzie konsultował ją psychiatra ,ale lekarz mówi,że to niemal jest pewien ,że to skutek niedotlenienia.Dzisiaj np próbowała wyrwać sobie sondę ,bo wydawało jej się ,że leci na nią rakieta.Jestem załamana.W przyszłym tygodniu chcą ją znowu otwierać,próbować przepychać jelita.Chyba,że do tego czasu zdarzy się cud i jedzenie w kroplówkach ,które podają w końcu samo się przepchnie .Pielęgniarki mówiły,by się modlić by to nastąpiło,że to jedyna nadzieja .

Ja już jestem na takim etapie,ze najważniejsze by nie cierpiała,by jej nie męczono,ale mama mówi,że jest gotowa dać się kroić tyle razy ile będzie trzeba,byle żyć.

Rak pęcherza moczowego

5 lat temu

Marysiu...Boże jak bardzo Ci współczuję,wiem,jak bardzo Ci teraz ciężko z tym wszystkim i żadne słowa nie pocieszą.Byłam pewna,że w przypadku Twego męża ta operacja będzie tylko złem koniecznym,o którym szybko zapomnicie:(.Czy otrzymaliście jakieś bardziej konkretne informacje odnośnie sytuacji i dalszego leczenia?

Ado ,jesteś kochana,zawsze podniesiesz mnie na duchu akurat w momencie naprawdę złego nastroju.Jakbyś czuła,kiedy to jest potrzebne,dziękuję.Naprawdę jak czytam Twoje słowa to aż się uśmiecham,choćbym nie wiem jak była zdołowana...Mama walczy dzielnie,dzisiaj znowu pielęgniarki i pielęgniarze kilka razy to powtórzyli.Ona wierzy,że wkrótce wróci do domu,więc muszę i ja zacząć w to wierzyć.

Jacku ,a co u Ciebie?

Elanaj,co u Was?Jest troszeczkę spokojniej?

pozdrawiam

Rak pęcherza moczowego

5 lat temu

Tośka,super wiadomość,wierzyłam ,że Twój mąż miał chwilowy kryzys siły .Do 10 maja pozostało dwa tygodnie,więc już naprawdę niewiele.Jest młody,silny i ma dla kogo żyć,będzie dobrze:).

Dziękuję Wszystkim za tyle ciepłych słów,u mnie trwa jakiś etap zwątpienia,ze będzie dobrze.Dzisiaj mija dwa tygodnie od pierwszej operacji,tydzień od drugiej,gdyby był jakikolwiek symptom ,że idzie ku dobremu,to byłabym bardzo szczęśliwa.A tak to takie siedzenie jak na bombie,ciągłe czuwanie w niepokoju,każda chwila milczenia mamy wywołuje panikę.Niepewność jak zawsze jest najgorsza.

Marysiu,mam nadzieję,ze przynajmniej u Was pojawią się jakieś dobre wiadomości.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Rak pęcherza moczowego

5 lat temu

U nas też nieciekawie.Mama dziś gorzej się czuje,ciśnienie bardzo niskie,z tego też powodu nie zrobiono jej zapowiadanego zabiegu.I wciąż nie wiadomo co to ma być.Czy do zmiany opatrunku trzeba usypiać?Niepewność,domysły chyba mnie wykończą.Nie wiem jak to przetrwać.

Rak pęcherza moczowego

5 lat temu

Majka6301 ...mam nadzieję,że Twoja historia przekona męża Tośki