od 2016-06-03
ilość postów: 684
Witam, tato dziś w momencie wypisu z szpitala został poinformowany,że jutro ma się spodziewać telefonu z NFZ- będzie to taki wywiad wynikający z faktu,że tato już długo bierze chemioterapię. Czy ktoś się z tym spotkał? Czy mogą tacie odmówić leczenia ponieważ wykorzystał swój "limit"?
To zwykły suplement z apteki. Jeszcze nie wiemy czy w czymś pomoże, za krótko tato go bierze.
Cześć Gruszka :) u nas ok ( jeśli w ogóle można tak pisać w naszej sytuacji). Tato nadal bierze chemię wg pierwszego schematu. Rak, wg najświeższej TK) nie rozsiał się na wątrobę czy płuca. Ile otrzewnej jest zajętej niewiadomo dokładnie bo tk średnio to wykazuje.
Zaczynają sypać się wyniki krwi ( głównie żelazo- tato przyjmuje suplement), tak poza tym jest słaby. Wiadomo, to już rok i 3 miesiące ciągłego brania chemii. Chciałabym mimo wszystko aby tak było jak najdłużej, tzn żeby pierwszy schemat działał i działał.
Tak poza tym, korzystamy z tego, co jest. Zabieram tatę, w miarę możliwości, na wieś, aby sie dotlenial, spędzał jak najwięcej czasu z rodziną, poza tym bardzo lubi tam jeździć.
A co u Ciebie? Jak Tato się trzyma?
Pozdrawiam wszystkich :)
Cześć Gruszka88, czyli mniej więcej tak samo długo już są na chemii. Tato bierze chemię wg schematu Folfiri. Celowanej nie udało się dostać, bo wyszła mutacja.
U nas doszedł Covid, dziś otrzymaliśmy wynik. Tato zaraził się na Onkologii, zamknęli pół oddziału. Póki co jedynym objawem były gorączki i biegunka, oby tak zostało i nie było gorszych powikłań. Tego by jeszcze brakowało, jakby człowiek był jeszcze za mało "uwalony" chorobami.
Trzymajcie się i uważajcie na siebie.
Cześć MagdaU, przepraszam,że dopiero teraz odpisuję.
Tak, zgadza się, tato miał TK końcem stycznia, wynik to stabilizacja choroby. Węzły czyste ale tkanka tłuszczowa zajęta. Wiemy,że ten stan nie będzie trwał wiecznie więc cieszymy się z tego co jest. Tato najgorzej czuje się trzy dni od powrotu z szpitala, głównie ma problemy ze spaniem i brak apetytu. Potem jest w miarę ok. Wiadomo,że jest osłabiony ale daje radę. Oprócz chemii daje mu w kość duża przepuklina. Chodzi na krótkie spacery gdy tylko pogoda pozwala, robi małe zakupy itd.
Już dokładnie nie pamiętam ale taty gad jest śluzotwórczy.
Tato opowiada,że na oddziale jest wielu pacjentów przyjmujących ten sam schemat co tato. Niektórzy biorą chemię już dwa lata. Zobaczymy ile tato da radę. Póki co minął rok. Odkąd zaczął brać chemię było kilka momentów kiedy myślałam,że gad się bardziej rozsiał. Jak nie kaszel ( okazało się,że to jednak przeziębienie) to czkawki w nocy i ból (były to objawy refluksu). Tak to już jest w tej chorobie- cokolwiek się dzieje, jest strach,że to raczysko atakuje.
Nie staram się już o operację taty. Miałam po kolejnym tk dzwonić do profesora do Bydgoszczy,ale stwierdziłam po ostatniej rozmowie,że tylko niepotrzebnie mi narobił nadziei, gdy byłam tam osobiście. Prawda jest taka,że przy tak rozsianych zmianach operacja nie ma sensu a po drugie, musiałam to w końcu przyznać sama przed sobą, tato jest za słaby na tego typu operacje. Ma 70 lat, miażdżycę, tętniaka aorty, zakrzepicę i mogłabym tak dalej wymieniać. Może to źle zabrzmi,ale najzwyczajniej w świecie poddałam się.
Napiszcie co u Was.
Pozdrawiam Wszystkich.
Witaj Majeczka. Przykro mi,że i Was to spotkało. Sytuacja jest poważna, ponieważ doszło do rozsiewu,ale to już wiesz. Natomiast Twoja Mama jest młoda i podejrzewam, że lekarze będą chcieli teraz potraktować gada chemią i możliwe,że za jakiś czas podejmą się zoperowania przerzutów do otrzewnej i podania chemii dootrzewnowej. Teraz Mama musi dojść do siebie po operacji, wsiąść chemię aby nie doszło do dalszego rozsiewu. Trzymam kciuki.
Łukasz, to zrozumiałe. Chciałabym Ci jakoś pomóc,ale nie potrafię. Sama tęsknię za mamą choć minęło już 12 lat odkąd jej nie ma. Tej pustki nie da się już zapełnić. Choć brzmi to teraz niedorzecznie- czas ukoi ból. Marne to pocieszenie, ale dobrze wiedzieć,że ten ból nie trwa w nieskończoność.
Trzymaj się jakoś. Ściskam.
Łukasz, nie mogę uwierzyć. To się nie dzieje naprawdę :( tak wierzyłam i cieszyłam się,że Twojej Mamie się uda, że dali Jej szansę,której tak wielu nie ma. Jesteś wspaniałym Synem, zrobiłeś tak wiele. Domyślam się jak wspaniałą kobietą była Twoja Mama, bo walczyłeś o nią jak tylko mogłeś. Nie jestem w stanie napisać niczego co przyniosłoby Ci ulgę, bo tak naprawdę tylko czas jest w stanie ukoić ból.
Bardzo mi przykro :(
Łukasz, nie wiem co napisać. Brak mi słów. Niech to co złe szybko minie. Całym sercem jestem z Wami.