Ostatnie odpowiedzi na forum
dziękuję Dziewczyny:) temat "skąd jestem" jest trochę skomplikowany, bo: Tato mieszka na Dolnym Śląsku, guza wykrył urolog z Leszna ale ponieważ wyznaczył termin TURBt blisko 2,5 miesiąca później, zdecydowaliśmy się uruchomić znajomości i zalatwić zabieg w Łodzi (!) możliwie jak najszybciej. w ten sposób Tato, który nie byłby jeszcze nawet operowany, teraz w terminie pierwotnego zabiegu pojedzie już do Łodzi na pierwszą kontrolę. Uff:) A ja jestem taką córką oddaloną, bo mieszkam tuż pod Warszawą. To trudne, bo jak tu pomagać na co dzień? tato prowadzi firmę, jest człowiekiem na chodzie, ale w mieście gdzie mieszka, nie ma dobrych urologów, o onkologii nie wspomnę, bo nie ma wogóle:(
dziękuję:) wierzę w to, że ludzie którzy mają bardzo podobne przejścia, potrafią dobrze i skutecznie pomóc:) zwłaszcza, że nikt nam nie wytłumaczył paru rzeczy - co to znaczy, że guz był nieinwazyjny? czy duża złośliwość oznacza zagrożenie życia? co to znaczy "trzeba to leczyć dalej?" Przepraszam za być może naiwne pytania, ale nie trafiliśmy póki co na lekarza, który dokładnie by nam wszystko wyjaśnił. Wyznaczono jedynie termin następnego badania. Z góry dziękuję za odpowiedż... i mam taką refleksję, czytając Twoje wpisy czarownico44, że kobiety potrafią się niesamowicie mobilizować, walczyć, trzymać życia najsilniejszym z uścisków... bo mój Tato po diagnozie podłamał się i boję się, że nie do końca wierzy w tzw. pozytywne myślenie
witam wszystkich
u mojego taty wykryto raka brodawczakowatego pęcherza o wysokim stopniu złośliwości. Ta G3. Stało się to przypadkiem, z czego w sumie się cieszymy, bo guz był mały - 12mm - powierzchowny i nieinwazyjny. Ale czy znajdzie się tu ktoś o podobnych doświadczeniach, bo w zasadzie nie wiemy, co dalej? Równo 2 miesiące po wycięciu tato ma mieć kontrolę. Mam tyle pytań, oprócz szoku, chciałabym jakoś pomóc, ale jak?