Ostatnie odpowiedzi na forum
nie załamujcie się, po prostu trzeba się oswoić z chorobą i chodzić za lekarzami, żeby nie zapomnieli, że mają pacjentów:)
mój Tato skończył właśnie chemię (6 porcji) i teraz przez 6 tygodni mamy czas na regenerację, potem znowu cystoskopia. Życzę wszystkim dużo nadziei i ciepła!
malgosi52, a co to ma być za kolejny zabieg, bo nie zrozumiałam? duży i złośliwy guz - a były nacieki? ja się nie znam, ale nam od razu powiedziano, że gdyby guz był wiekszy i w razie nacieków rozważa się poważnie wycięcie pęcherza jako zatrzymanie rozwoju choroby. Myślę że pilnie powinnaś skontaktować się z onkologiem, trzymam kciuki, działaj!
kago12 - jak dobrze, że dałaś znać! Bądźcie dobrej myśli i wspierajcie Tatę z całych sił, myślę, że pierwsze koty za płoty! Trzeba mocno wierzyć, że poradzicie sobie, taty zdrowie się unormuje - w końcu chemia ma pomóc, no nie?:)
Mój Tato też ma chemię, wyobraź sobie, że jeżdzi na wlewki raz w tygodniu 4 godziny w jedną i 4 godziny w drugą stronę, ale jakoś daje radę, bo wszyscy widzimy w tym potrzebę i sens. Trzymajcie się!
czarownico44 - Twoja historia napawa optymizmem, powinna być tu opisana grubymi literami żeby każdy, kto przeżywa chwile zwątpienia, mógł nabrać z niej jak ze studni. Życzę Ci niesłabnących sił i pięknego długiego życia - aż do zmęczenia:)
im więcej dobrych wyników, tym lepiej - o tym myślcie, tego się trzymajcie:))
wydaje mi się, że tzw. gorzkie pestki moreli widziałam w Almie na dziale ze zdrową żywnością. Może kupię na spróbowanie?
ciekawa sprawa... ja uważam, że to byłoby trochę za proste, gdyby istniała substancja, która leczy z raka tak po prostu - naturalnie. Myślę, że każdy musi próbowac indywidualnie, jednym pewnie pomoże, innym nie. Mi zawsze babcia i mama od dzieciństwa mówiły, że żadnych pestek w owocach zjadać nie wolno, bo trujące:(
witam wszystkich
mój Tato dziś dostał pierwszą wlewkę MITOMICIN C. Zaodrynowano mu ten lek raz w tygodniu przez 5 tygodni. Czy ktoś wie może, jak się na ogół reaguje na ten preparat. Co ciekawe, Tacie lek podano (przez cewnik oczywiście) i kazano jechać do domu, za 2 godziny wysikac się. Ponoć jazda samochodem po polskich drogach najlepiej rozprowadza chemię po pęcherzu - to cytat lekarza:). No, zobaczymy, jestem dobrej myśli, bo Tato o dziwo przeszczęśliwy, że wszystko poszło gładko:)
mocno i ciepło pozdrawiam:)
tak zrobimy, już się umówiłam z siostrą, że pojadą razem, bo nigdy nie wiadomo:)
za tydzień będzie pierwsza i wtedy się dowiem, co to za specyfik. oczywiście Tato już sobie zaplanował, że będzie sam dojeżdżał na te wlewki i sam wracał i to mnie właśnie zastanawia, czy da radę, to oznacza jakieś 3 godziny w podróży.
No, zobaczymy.
Dziękuję, czarownico44 - zapewne już wkrótce znowu będę miała jakieś pytania:)
dużo sił i pogodnych myśli, byle do wiosny - nawet ksiądz w ostatnią niedzielę na kazaniu mówił, żebyśmy wszyscy zwalczali w sobie Kargula i nauczyli się życzyć bliżnim zawsze dobrych rzeczy, że ludzie będą wtedy mniej chorować i świat stanie się znośniejszy. czemu nie?:)))