od 2018-05-12
ilość postów: 102
Dziękuję Joanno za kciuki. Aj cudowna jest ta wola walki Twojej mamy, to godne podziwu. Codziennie przejmujemy się, kłócimy o drobiazgi, wydaje nam się że toczymy potworna walkę w pracy o awans, podwyżkę a to to jest prawdziwa walka, walka o życie, to są ważne sprawy warte uwagi. Ja wciąż powtarzam jest nadzieja, nie poddawajcie się!
Joanno i jak mama ma się dzisiaj?Jak Ty się trzymasz? Mój tato idzie do szpitala 15 maja.
Aisogg trzeba działać i działacie czas jest bardzo ważny a te lata o których mówi lekarz to powiem tak nikt nie zna przyszłości i mówienie przez lekarza takich rzeczy nie powinno mieć miejsca. trzeba skupić się by operacja była szybko, wspierać tatę chociaż wiem że to niełatwe bo samemu potrzebuje się wsparcia, ale trzeba dać radę a nie myśleć o rzeczach ostatecznych, głowa do góry.
Elenaj powodzenia na ściągnięciu szwów.
Marysiu jak tam mąż?
Joanno bardzo mi przykro, że sprawy przybrały taki obrót jednak tak jak piszesz i jak pisze Marysia skoro lekarze myślą nad jakimiś sposobami, skoro karmią mamę sposobem który może pomóc trzeba mieć nadzieję,trzeba ją mieć zawsze choć wiem że po tym co dziś uslyszalas jest to wyjątkowo trudne.Marysiu Joanno cuda się zdarzają ludzie wychodzą z takich sytuacji zdrowotnych trzeba być zawsze dobrej myśli. Dziś modlitwa do świętej Rity będzie za Was, za Waszych bliskich.nie poddawajcie się proszę!
Marysiu brak mi słów na to co Was spotkało bo to ogrom nerwów ale przede wszystkim ogrom cierpienia Twojego męża.trzeba jednak mieć nadzieję że uda się ten kryzys opanować a może w przyszłości będzie można zredukować ilość worków. Wbrew wszystkiemu Marysiu głowa do góry bo musisz być silna za Was dwoje. Wiem to trudne ale dasz radę wierzę w to.
Tośka cudownie że mąż zmienił zdanie teraz od 10 będziemy trzymali kciuki by wszystko dobrze poszło.
Joanno doskonale znam ten stan niepokoju wyobraźnia jest bardzo kreatywna kiedy nie mamy kontaktu z kimś zagrożonym. A jak z ciśnieniem u mamy? Joanno sama piszesz że minął dopiero tydzień od drugiej operacji a ona była wykonywana na osłabionym po pierwszej operacji organiźmie i nawet jeśli zewnętrznie coś się trochę wygoilo to wewnętrznie zawsze trwa to dłużej. Rozumiem że taka widoczna poprawa daje człowiekowi nadzieję że będzie już dobrze ale Twoja waleczna mama i tak dobrze sobie radzi i brak spektakularnych efektów nie znaczy że będzie źle. Czekanie jest straszne ale niestety to pozostało. Głowa do gory i uśmiech na twarz taka ma widzieć Cię mama Joanno. Ściskam i myślę.
Marysiu i jak poszło?
Joanno miejmy nadzieję, że dzisiejsze słabsze samopoczucie Twojej mamy to tylko chwilowy spadek formy. Wiesz operacje, nerwy wszystko robi swoje jednak gdyby ta sytuacja z ciśnieniem się przedłużała naciskajcie może lekarza na konsultację z kardiologiem bo Twoja mama to taki sercowy pacjent.
Tośka a może wydrukuj mężowi te pozytywne historie ludzi stąd, ja wiem, mam świadomość że życie bez pęcherza to życie którego trzeba się na nowo nauczyć ale to życie, i patrzenie jak Wasza córeczka rośnie, rozwija się, towarzyszenie jej w tym jest warte wszystkiego nawet poświęcenia pęcherza. Ale Ty to wiesz, ja wiem grunt by mąż zrozumiał.
Joanno oj bardzo bym chciała by Twoje przeczucia się sprawdziły w odniesieniu do mojego taty, bardzo.
Tośka, dziękuję za miłe słowa.
Tośka oby lekarzom udało się przekonac męża że operacja to jedyne dobre wyjście, trzymam kciuki.
Joanno fajnie się czyta kolejne dobre wieści o Twojej mamie, oby tak dalej. Bardzo się cieszę jej pozytywnym nastawieniem, bo to bardzo ważne i teraz i na przyszłość.
Nasz maj coraz bliżej, a ja już czuję ścisk w żołądku, aj to oczekiwanie.
Tośka 78 tak jak piszą dziewczyny trzeba przekonać męża do operacji, wiem łatwo nam mówić jednak to Ty musisz to zrobić a na pewno już próbowałaś na wszystkie sposoby, jednak nie poddawaj się i prsemawiaj mężowi do rozsądku.Jest młody, gad nie rozsiany więc trzeba być optymistą. Elenaj oby tak dalej, zawsze są górk i dołki jednak najważniejsze by ogólny bilans wyszedł na plus. Joanno nie masz u mnie żadnego długu,jesteśmy tu po to by się wspierać bezinteresownie, bo z racji tego że nasi bliscy chorują na to samo rozumiemy swoje obawy,lęki i możemy wymieniać się informacjami. Wszystkiego dobrego!
Joanno to cudowne wiadomości,pisałam już że Twoja mama to silna kobieta a teraz się to potwierdza. Oby tak dalej. Joanno historia Twojej mamy to też taka nauka dla czytajacych, że czasem bywa źle, nawet krytycznie ale nie można się poddawać, trzeba być dobrej myśli,mieć nadzieję bo nigdy nic nie wiadomo. Trzymajcie się!
Joanno tak po cichu, by nie zapeszyc, powiem że to cudowne wieści, że się cieszę ogromnie i mam nadzieję tak jak wszyscy tutaj że kryzys zażegnany i teraz będzie już tylko lepiej.Aj cudownie! trzymam kciuki. Marysiu widmo operacji, tymczasowości aktualnego rozwiązania na pewno Was nie nastrajają optymistycznie ale no dobrze że takie rozwiązanie pomogło mężowi a teraz pozostaje deptać o szybki termin operacji i mieć nadzieję że wszystko będzie już dobrze.Jesteśmy z Wami.
Joanno zawsze trzeba wierzyć,zwłaszcza w takich chwilach Twoja mama to silna kobieta i wierzę że da radę.Trzymam kciuki!