Rak pęcherza moczowego

13 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
13043 odpowiedzi:
  • 1 rok temu
    Kama, super się czyta takie wpisy!!!
  • 1 rok temu

    Moja Mamusia w maju miała operację usunięcia pęcherza, operacja powiodła się mimo, iż mama miała wiele chorób współistniejących: była po przeszczepie nerki, miała cukrzycę, była po 2 zawałach. Już podczas operacji dowiedziałam się od lekarza, że są przerzuty na miednicę. Mama wróciła do domu po około 1,5 tygodnia. Później były problemu z rana pooperacyjna, kilka razy zakładali jej do rady lekarstwo, później miała specjalne plastry, dzięki którym rana się zagoiła. Niestety mamusia chudła w przerażającym tempie, nic jej nie smakowało, pierwszy tomograf komputerowy nie stwierdził żadnych przerzutów, po czym w październiku wylądowała w szpitalu ponieważ badanie moczu wykazało liczne bakterie. W szpitalu zrobili tomograf komputerowy, który wykazał przerzut na miednicę, rak IV stopnia. Mama wróciła do domu, wychodziła tylko do lekarza, większość czasu spędzała w łóżku, była bardzo słaba. Dostała chemie, po niej nie czuła się nawet najgorzej. Miała anemie, nie mogła jeść. Przed operacją ważyła 64 kilogramy a pół roku po operacji 40 kg. Miała jeszcze druga chemie przed świętami. Niestety po świętach zarazilismy się koronawirusem, mama na początku czuła się dobrze, zaczęła kaszleć, już nie wstawala, wszystko przez nią przelatywało, już się nie wyprozniala,  była cała opuchnięta, czuła, że niedługo umrze. Karetka początkowo nie chciała po nią przyjechać, wkoncu się udało. Pierwszego dnia jeszcze miałam z nią kontakt, niestety stopniowo traciła świadomość aż stwierdzono u niej udar. Miała kilka razy przetaczaną krew, wyniki troszkę się poprawiły ale nie było już z nią kontaktu. Dostała zapalenia płuc, walczyła 3 tygodnie i odeszła, nastąpiło zatrzymanie krążenia.  Zastanawiam się co by było gdyby nie koronawirus, czy jeszcze dane by nam było być razem. 

  • Witaj Domii8, bardzo Ci współczuję i przyjmij ode mnie szczere kondolencje, nie tak miało być, ,koronawirus atakuje osłabione organizmy i niestety dopadł Twoją mamę a jak by było gdyby nie on to nikt nie wie, nie ma pocieszenia gdy odchodzi najbliższa osoba jedynie to że Ona już nie cierpi i jest teraz w lepszym świecie , trzymaj się i musisz żyć dalej dla swoich bliskich a czas pomaga leczyć rany w sercu.
  • Chciałabym podzielić się kilkoma wnioskami związanymi z chorobą taty. Do raka w IV stadium doprowadziły go błędne decyzje podejmowane przez lekarzy oraz ich opieszałość. Nie konsultujcie wyniku wyłącznie z jednym urologiem. Domagajcie się tomografu po drugiej operacji usunięcia guza, jeżeli dojdzie do drugiej operacji. Nie pozwalajcie urologowi wypowiadać się na temat tego, czy przed operacją usunięcia pęcherza powinna odbyć się chemioterapia - na tym zna się onkolog i jemu zaufajcie. Podchodźcie z podejrzliwością do lekarza, który twierdzi że wszystko będzie dobrze. Różnie może być, konsultacja z innym lekarzem jest konieczna. Sprawdzajcie opinie o lekarzach na wiarygodnych stronach, opinie znajomych mogą być wiarygodne. Pamiętajcie, że urolog może genialnie wycinać pęcherz, ale nie jest onkologiem. Musicie być czujni, to bardzo dużo, macie wpływ na rozwój choroby. Życzę wszystkim dobrego życia, pozdrawiam.

  • 1 rok temu

    Domii8 bardzo Ci współczuję z powodu śmierci mamy. Nigdy nie otrzymasz odpowiedzi na zadane pytanie co by było gdyby? Od śmierci mojej mamy w grudniu minął rok. Była zdrową osobą, jedyną operacje jaką przeszła to 50 lat temu cesarskie cięcie. W śodę przed śmiercią bawiła się z prawnukami, była radosna, szczęśliwa i na nic nie nażekała. W piątek brat znalazł ją martwą. To był szok dla wszystkich którzy ją znali bo mimo że miała 76 lat była okazem zdrowia. Brat też zadawał sobie pytanie co by było gdyby przyszedł w  ten. dzień szybciej? Tego się już nigdy nie dowiemy. Ściskam Cię mocno. Wiem że żadne słowa nie dadzą otuchy. Każdy indywidualne musi przejść przez żałobę. Po tem patrzymy inaczej. Dlpaptego cieszmy się każdą chwilą z bliskimi. Szanujmy się za życia. 

  • 1 rok temu

    Krysiakk trochę rozumiem co chcesz nam tu przekazać. Mój mąż początkowo był leczony na przewlekłe zapalenie pęcherza. Gdy trafił do urologa  który potwierdził nowotwór i skierował do szpitala to tam już urolodzy konsultowali się z lekarzami z onkologii. 

  • 1 rok temu

    Witam wszystkich po bardzo długiej nieobecnośći. Nie wiem czy zdołam nadrobić zaległości na forum. 

    Przychodzę z pytaniem o przepuklinę w okolicy stomii? Czy ktoś z Was tego doświadcza? Jest po operacji? 

    Mój tata ma przepuklinę ale chirurg u którego był się nie podejmie operacji, czy znacie kogoś kto to robi? 

    Południe Polski, najlepiej śląsk. 

    Pozdrawiam

  • Witam was, jestem tu niby nowa bo to mój pierwszy post choć od choroby taty tj od 6 lat, czytam Wasze posty co jakiś czas. Mój tata nie tak dawno bo dwa miesiące temu miał cystektomię i utworzony pęcherz z jelita. Bardzo szybko dochodził do siebie po operacji aż do teraz... Od kilku dni tata dostaje gorączki, czasem 38 a na ogół tylko 37,2 a czasem nawet ma tylko 36,4. Nie ma żadnych innych objawów. Ja już tylko mam w głowie przerzuty. Oczywiście tata był dziś u lekarza, zlecił mu badania ale chciałam Was spytać czy mieliście podobną sytuację i okazało się to coś bardziej błahego?:( Bardzo się boję...

  • 1 rok temu

    Pewnie lekarz dał na wyniki z moczu. Często bywa że dochodzi do infekcji moczowej. Proszę się nie bać. 

  • Cześć wszystkim. Powrót syna marnotrawnego .Chcę  z okazji świąt życzyć wam wszystkim dużo radości I cierpliwości.Trzymajcie się. j.a



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat