No zabieram się do raka przede wszystkim. Choć nie do swojego. Pomyślałem sobie jakiś czas temu, że może powinienem go zaatakować z zewnątrz. Na takiego niezłośliwego zachorował ojciec mojej narzeczonej, który przeszedł już dwa zabiegi w Bygdgoszczy i teraz czeka go naświetlanie.  Działo się oj działo. Po drugim zabiegu odebraliśmy go ze szpitala w Bydgoszczy i jechaliśmy z powrotem na śląsk żeby cieszyć się sukcesem lekarzy, którzy odwalili kawał dobrej roboty. Żadnego, nawet najmniejszego zastrzeżenia nie można mieć do ich pracy. Godnie przede wszystkim i uczciwie - tak wygląda praca Bydgoskich onkologów. Problem natomiast zaczął się podczas wizyt u miejscowych bohaterów od onkologii, którzy nie potrafią dobrze zinterpretować wyników z laboratorium a chcą leczyć nowotwory. Czasem myślę, że w takich sytuacjach najlepiej byłoby dać lekarzowi w mordę niż kulturalnie z nim dyskutować i starać się udowodnić mu niekompetencje. Postanowiłem jednak, że nie będę wypisywał tutaj nazwisk bo to raczej niczemu nie służy. Lekarze, ci świetni specjaliści zawsze będą niestety funkcjonować w otoczce tych pseudo lekarzy, którzy mają zupełnie inny cel niż ten - aby leczyć i ratować życie. Nie wnikam o co im chodzi w każdym razie – to kolejny dowód na to, że jest pełno niesprawiedliwości. Tej cholernej niesprawiedliwości jest dużo ale przede wszystkim w wielkich skupiskach ludzi. Dlatego często jeździmy teraz z panem Ludwikiem (tak ma na imię ojciec mojej narzeczonej) na wieś, gdzie naszym głównym zajęciem jest zraszanie trawnika i podlewanie ogródka. Po tym, jak udało mu się postawić niewielki domek na wsi – dowiedział się o chorobie. Dom został jak stał – rak zaczął powoli odchodzić. Siedzieliśmy sobie ostatnio i rozmawialiśmy. Przez chorobę pan Ludwik zrobił się skłonniejszy do rozmów i do trochę większej szczerości. Pamiętam takie fajne opisy z książki Kornel Filipowicza, który pisał, że „żadna ideologia ani żadna technologia nie jest w stanie zagwarantować człowiekowi tego, co natura mu daje za darmo”. Powiedziałem mu ten fragment i dopiero wtedy zrozumiałem na czym polega dojrzałość.