" W dniu urodzin twych- planety, wyznaczyły losy twe. Dążąc więc do życia mety, czynisz tak jak chcą planety"Taka sentencje napisala mi dzis moja przyjaciolka i ja się pod tym podpisujeWlasnie o to chodzi ,ze z tego najgorszego sie wykaraskalam i juz wierzylam ,ze bedzie dobrze,ze to wszystko pokonalam i jestem zdolna i silna i blalabla.A teraz dopadly mnie gorsze trudne  do zniesienia i akceptowania bole, niedogodnosci itd wiec to wszystko wczesniej bylo pikus do tego co teraz od 4 mcy przechodze z barkiem i od  roku  z zebami /a wlasciwie ich brakiem/ tego sie nie da opisac i to wszystko zabiera mi chec walki i mobilizacje bo jest zbyt upierdliwe i szczerze mówiąc nie  wykonalne żeby się wreszcie skończyło  i to tylko bedzie przepychanka z roku na rok.W piatek dostalam zastrzyk kortisonu i zamiast byc lepiej boli mnie jeszcze wiecej/choc ponoc do ok 10 dni ma prawo bolec/.Wiec niespokojnie czekam,wierzac,ze innym pomogl to mi tez.Niby mowi się,ze człowiek sam nie zna swoich możliwości i może pokonac wszelkie trudy,no i na pewno  jest to realne tylko pytanie jakim kosztem?Ano wlasnie tak jak ja jedno pokonalam to drugie wyskoczylo i wcale się nie zdziwie jak będzie i nastepne.Już nawet boje się odpowiadac jak ktos pyta mnie co „co u ciebie-jak zdrowko” bo w koncu wyjdzie,ze sama sobie wymyslam choroby.Faktem jest, ze człowiek po tym wszystkim robi się bardziej wrażliwy,mniej odporny i na choroby i na bol, bardziej niecierpliwy,czasami może i nawet za bardzo przewrażliwiony ale ja już teraz nawet sama sobie się nie dziwie i innym tez bo skad brac ta wlasnie cierliwosc,odporność i sile na pokonanie tych wszystkich upierdliwych sensacji zdrowotnych.Może Ci co choruja cale zycie chodza po lekarzach sa bardziej uodpornieni i mniej narzekajacy bo i oni się do tego zdarzyli przyzwyczaic i otoczenie a tak jak ja przez ponad 25 lat jak tylko tutaj mieszkam ba nawet w PL nie chodzilam do lekarza,bo nawet grypy te wszystkie co nazywali epidemia nie rozłożyły mnie nigdy.To wszystko spadlo  na mnie jak grom z jasnego nieba.No to sobie ponarzekalam i chyba tutaj będę wylewala swoje zale bo już mi głupio,ze ciagle tylko narzekam jakbym to ja była sama chora a ostatnio z kim nie rozmawiam to każdego cos dopada a nawet wieksze problemy od moich maja a mniej stękają i humory lepsze maja a ja jak ta stara zrzeda  widze tylko czubek swojego nosa,ale to jest silniejsze ode mnie.Wiec tutaj albo ktos poczyta albo po prostu będzie miał mnie dosyc z tym,ze będzie miał wybor czytac czy wyłączyć  a znajomi czy rodzina jest w sytuacji,ze głupio nie słuchać mnie.Mam samokrytyke bo i czasami a nawet często  jestem na siebie wsciekla,ze jestem wsciekla WOW!!!Nie obiecuje bo obietnice zawsze spelniam ale postaram się dalej walczyc tylko czasami pozrzędzić troche ,jak dobrze ,ze mam wokół siebie tyle wspaniałych ludzi co mi doradza i wysłuchają bo sama na pewno nie dałabym rady.A teraz na koniec cos na wesolo i na bieżąco warto obejrzec