W Zatorlandzie....Dziś wróciliśmy z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego z Krakowa. Spędziliśmy w nim dwa dni. Wczoraj załatwialiśmy niezbędne formalności - wizyta w poradni, morfologia (wzorcowa!), przyjęcie na oddział, wizyta u anestezjologa i wypełnianie papierów. Potem trochę nielegalna wizyta w Planet Cinema (w szpitalu panuje idiotyczny zakaz wydawania przepustek, który samoistnie złamaliśmy rozkoszując się pozaszpitalnym popołudniem)  i obowiązkowy seans Epoki Lodowcowej 4, następnie plac zabaw, Empik - w celu zakupu hm...... kart Euro i powrót na oddział. Dziś rano o 8.30 kontrolny rezonans twarzoczaszki. W narkozie. Badanie trwało 50 minut. Bardzo długie 50 minut. Teraz jesteśmy już w domu i co chwilę zerkamy na pocztę elektroniczną, gdzie mają przesłać wynik.Tak sobie myślę, że jego dobry wynik byłby najpiękniejszym prezentem urodzinowym dla Igorka.PS. Poznaliśmy dziś osobiście przesympatyczną mamę i fantastycznego Grzesia Niewitowskiego, który również choruje na RMS - odnośnik do jego bloga jest na naszym. Dotąd znałyśmy się mailowo i telefonicznie.Odwiedziliśmy także czteroletnią Anię z Oświęcimia, która wraz z mamą Iwoną przebywa na dziecięcej onkologii, gdzie mała  rozpoczęła leczenie glejaka mózgu.Dużo spotkań i rozmów o sprawach, które, mam nadzieję, nie będą nigdy udziałem któregoś z Was.Ja trzymam za to kciuki a wy trzymajcie za nas!