Pierwsza kawa popełniona na tarasie... w słońcu... przy wtórze rozskowronionych ptaków kalibru przeróżnego...Cudnie było... :o))))))))))))))))))I to jest piękne.. a takie chwile bezcenne.... Duch mi się wymruczał... ciało dołączyło się...Chwilo trwaj!!!!!!!!!!To nic, że człowiek wtarabanił się na taras tuż po wstaniu... to nic, że wyjściowy nie był... najważniejsze jak się ów człowiek czuł...!! a czuł się bosko...!!I dzisiaj najpiękniej brzmią mi trele ptasie...