Był listopad 2011 roku, podczas badania palpacyjnego wyczułam guzek w lewej piersi bardzo się wtedy zdenerwowałam była to niedziela przez cały dzień byłam bardzo niespokojna, ale tłumaczyłam sobie sobie że to nic groźnego to nie może być rak, ponieważ "coś" mi mówiło że koniecznie muszę to zbadać w poniedziałek zgłosiłam się do mojego ginekologa, następnie wykonałam badanie usg (prywatnie oczywiście) lekarz stwierdziła że to RAK piersi na dodatek obu :( i zalecił abym skontaktowała sie z onkologiem - jak to usłyszałam wpadłam w histerię jak to... ja... dlaczego.. to niemożliwe...- chyba takie pytania każdy sobie zadaje - na moje pytanie ale gdzie???? lekarz odpowiedział proszę poszukać w internecie, należy sie 100 zł (masakra) dla niego to kolejny pacjent a ja zostałam z tym sama - i co dalej? rodzina oczywiście była równie załamana jak ja - w domu 14 letnia córka i 2 letni synek - dla mnie życie sieę skończyło (tak myślała) niekończące się pytania dlaczego?????????
ale dosyć smutków - mnie się udało :D:D:D teraz wiem że należy działać szybko - trzeba poruszyć niebo i ziemię bo mam dla kogo żyć. Nowotwór okazała się złośliwy, ale wielkości 11 mm, lekarz chirurg/onkolog zakwalifikował mnie do operacji oszczędzającej pierś, wycięto tylko guz z marginesem, ale byłam gotowa na wycięcie całej piersi, nie było to dla mnie ważne czy ją zachowam - diagnoza: bez przerzutów!!!! dla mnie to jak bym dostała nowe życie:) dalej leczenie chemioterapia i radioterapia - szok związany z utrata włosów (zawsze miałam przecież długie i co teraz??? jeden dzień płaczu i dałam radę :) nowe włosy (ale nie swoje) moje odrosły po pół roku. Podczas chemioterapii było ciężko, pomogły rozmowy z psychologiem i nie zapomnę słów: RAK TO NIE WYROK, PROSZĘ PAMIĘTAĆ ŻE TRZEBA GO LECZYĆ, TAK JAK I INNE CHOROBY CUKRZYCĘ NADCIŚNIENIE, CHOROBY SERCA, ja bardzo wstydziłam sie swojej choroby - ale się udało- wróciłam do pracy, włosy odrosły, cieszę się życiem jak nigdy dotąd - głowa do gór i będzie dobrze - BADAJCIE SIĘ :D przesyłam duuuużo optymizmu