Zwykłam powtarzać, że w tym naszym nieszczęściu mamy bardzo dużo szczęścia. A co najważniejsze nieustannie spotykamy na swojej drodze wspaniałych ludzi. Wyjątkowych. Cudownych. Niektórych dopiero poznajemy, innych odkrywamy na nowo.Rodzina, przyjaźn, poświęcenie, empatia, pomoc.... te słowa niosa dla nas nowe znaczenie, mają nową wartość i definicję.... Inaczej postrzegamy czas. Czas nam podarowany. Liczy się moment, chwila. Smakujemy życie i kroimy na drobne kawałki. W niedzielę Alberta wyróżniono w Warszawie. Nagrodę w jego imieniu odebrał nasz przyjaciel, rotarianin Boguś Mackiewicz. Cudowna chwila. Byliśmy wzruszeni... Ale mamy świadomość, że beneficjentami tej nagrody jesteście także Wy. I cała Mała Orkiestra Wielkiej Pomocy. Bez Was nie byłoby tego splotu wydarzeń , który doprowadził do powstania Fundacji. Gdyby nie wasze pospolite ruszenie nie byłoby wiary i nadziei dla innych dzieci dźwigających ciężar choroby.Tak naprawdę to Wy jesteście "przyjaciółmi rodziny". Naszej - i wielu innych, którym pomagacie. Dziękujemy.http://faktyoswiecim.pl/index.php/fakty/aktualnosci/5130-warszawa-albert-bartosz-przyjacielem-rodziny-2010#commentsGratuluję Kochanie!