Nowotwory wykrywamy za późno! Rozmowa z prof. WALENTYNĄ BALWIERZ, małopolskim konsultantem ds. hematologii i onkologii dziecięcej, szefową oddziału na którym leczył się Igorek.Wywiad ukazał się w Dzienniku Polskim.- Dlaczego w Polsce tylko 10 proc. chorób nowotworowych u dzieci diagnozowanych jest we wczesnym stadium?- Większość nowotworów wieku dziecięcego ma objawy nietypowe. Przypominają stany zapalne lub inne schorzenia. To utrudnia wczesną diagnozę. Nowotworem, który ma najwięcej nietypowych objawów, jest neuroblastoma, drugi co do częstości występowania guz lity - nadal najczęściej diagnozowany w czwartym stopniu zaawansowania. Na pewno część z nich moglibyśmy rozpoznawać wcześniej. - Jakie są szanse na przeżycie dziecka w zależności od stopnia zaawansowania nowotworu? - Różnice są ogromne. W pierwszym i drugim stopniu mamy prawie 100 proc. szans na wyleczenie. W trzecim dziecko ma 60-70 proc. szans na powrót do zdrowia, a w czwartym - około 30 proc. lub mniej. - W jaki sposób lekarze rodzinni mogą te złe statystyki zmienić? - Kiedy dziecko pojawia się w gabinecie po raz pierwszy, lekarz powinien je dokładnie zbadać i zebrać informacje od rodzica. To wymaga odpowiedniej organizacji - lekarz musi mieć na to czas. Taki wywiad stanowi bazę do dalszych kontroli. Przy każdej kolejnej wizycie lekarz powinien przeprowadzić dokładne badanie fizykalne. Pozwoli to na zwiększenie przypadkowych rozpoznań we wczesnych stadiach choroby. Istnieją dowody na to, że skrupulatne badanie jamy brzusznej u dzieci zgłaszających się do rutynowych kontroli może przyczynić się do wzrostu wyleczalności w przypadku nowotworu zlokalizowanego w tej części ciała. Na naszym oddziale [Uniwersytecki Szpital Dziecięcy, Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej - przyp. red.] leczymy dziecko, u którego neuroblastoma rozpoczęła się od utykania. Lekarz trzy razy kierował je na zdjęcie rentgenowskie biodra, które nic nie wykazywało, a tymczasem w miednicy rósł guz, uciskający korzonki nerwowe. Kiedy dziecko do nas dotarło, były już przerzuty. Powtarzam lekarzom, aby nie bagatelizowali tego, co mówią pacjenci i ich rodzice. W przypadku siatkówczaka [nowotwór oka - przyp. red.] białawe lub żółtawe odblaski na źrenicy są widoczne w zależności od oświetlenia czy ustawienia główki dziecka. Jeśli matka mówi, że widzi czasami coś takiego, a lekarz w gabinecie nic nie zauważa, to powinien skierować dziecko do okulisty. Zaniepokoić nas powinna również zmiana na oku widoczna na fotografiach dziecka. - Jakie są inne objawy? - Na przykład bóle głowy i poranne wymioty. W takich przypadkach lekarz powinien skierować dziecko na badania obrazowe, które wykluczą nowotwór mózgu. Innym przykładem jest przewlekły kaszel, utrzymujący się mimo stosowania antybiotyków. Powinno się oprócz testów alergicznych, spirometrii zrobić zdjęcie klatki piersiowej. Nowotwór może objawiać się m.in. przewlekłym wyciekiem z ucha, nawracającą gorączką i bólami kostnymi, obrzękiem twarzy i szyi, bladością i narastającym zmęczeniem, utratą masy ciała i niefizjologicznym krwawieniem z dróg rodnych. W każdym przypadku, kiedy problemy nie ustępują po standardowym leczeniu, należy pomyśleć, że to może jest nowotwór.