Jak zapewne zauważyliście choroby krwi i ich leczenie charakteryzują się przewlekłością. Długie leczenie i długa rekonwalescencja i ten cykl powtarza się ileś razy, w zależności od choroby. Chłoniaki leżą krótko w szpitalu czyli 3-4tyg, ale często wracają na kolejne chemie. I wraca też nasza kumpela Aga. Otóż, moi drodzy, nasza koleżanka trafiła po ostatniej kuracji do psychiatryka zamiast do domu. I nie przez swoje nacieki na mózgu, tylko przez tzw. epizod depresyjny. Depresję stwierdził u niej psychiatra po 20min gadce. Jak oni to robią? Ja byłam z nią cały miesiąc 24h na dobę i nic nie zauważyłam. No ale pewnie się nie znam. A leczenie w wariatkowie polega na układaniu obrazków z suchych liści i ogólnie naćpaniu wszystkich psychotropami. Grejt. Najgorsze jest to, że nie rozumiem powodu tego jej dołka. Bo to co miała na mózgu chemia jej wyżarła całkowicie, także była zdrowa, czyli to nie przez mózg. Co chwilę ktoś do niej przychodził, naprawdę z 7osób dziennie to była norma, każdy ją pocieszał. Jej mąż jest aniołem, przychodził rano do niej z ciepłymi bułkami, a musiał sam zajmować się 2 dzieciakami w międzyczasie. Codziennie dostawała domowy obiad 2-daniowy. Non stop ktoś się nią opiekował. No nie wiem czego jej brakowało? Jakby mi powiedzieli, że jestem zdrowa i mogę iść do domu, to bym za 20min była spakowana. Ogólnie ciężko jest funkcjonować z kimś, kto gada bez sensu. A Aga ubzdurała sobie, że "coś złego dzieje się w jej głowie". Na przykład co chwilę się nas pytała czy się zmieniła, narzekała, że nie może się na niczym skupić, że krzyżówki nie może zrobić, nie umie już pisać itp. Ciągle naćpana po nasennych albo relanium z półotwartymi oczami przewracała się i potykała, nawet z łóżka zjeżdżała... Pod koniec to już "chciała iść do boga". Nie chciała nawet wrócić do domu. A jak jednak poszła do domu, chciała wyskoczyć przez okno z dzieckiem w ręku, w co zbytnio nie wierzę. I teraz Aga wraca na kolejną chemię. I pewnie pokombinują, żebyśmy znowu leżały razem w trójkę. Tylko kurka ja naprawdę boję się z nią leżeć, bo pewnie będę w jakiś sposób za nią odpowiedzialna. A nie mam pojęcia z czym teraz wyskoczy. Nikt się nie boi, że ja dostanę depresji albo że mi padnie na łeb, a leżę tu 3miesiące prawie i jestem blisko, żeby trafić do pokoju bez klamek, z miękkimi ścianami. No ale trzeba pilnować Agi i basta. Doti i Ala free security. Eh coś czuję, że będzie wesoło. _____________________________________________________________________________