Na raka szyjki macicy zachorowałam w 2008 roku.Może inaczej, o tym że jestem chora dowiedziałam się w 2008.To był początek kwietnia i pamiętam słowa lekarza : RAK TO NIE WYROK. Płakałam ale tylko przez chwilę a potem uczepiłam się tych słów.Wiem, że każdy kiedyś umrze ale ja miałam 42 lata i syna, który jeszcze chodził do szkoły, jeszcze nie był samodzielny.Powtarzałam sobie, że muszę żyć chociaż jeszcze kilka lat tym bardziej, że przecież wychowywałam go sama.Rano wstawałam z myślą, że nic mi nie jest .Taka mała autosugestia.15 maja 2008 roku leżałam już na stole operacyjnym. Bałam się ale miałam dla kogo walczyć, dla kogo żyć.Nigdy nie zadałam pytania: DLACZEGO JA?. Przecież i tak nikt na to pytanie nie potrafiłby odpowiedzieć.Od tamtej pory minęło 7 lat.Wygrałam