Dawno nie pisałam ale czasami coś źle zrobię i cała pisanina ucieknie.Jest cudownie,piękna pogoda która nastraja mnie pozytywnie.Zdecydowałam się na remont.Dostałam nowe życie więc muszę zacząć od zmian w domku...Rok temu skończyłam radioterapię. Siedem tygodni spędziłam w szpitalu.Myślałam że nie dam rady a okazało się że bardzo mi pomogły psychicznie.Spotkałam tam dziewczyny tak samo chore jak ja.Nie rozmawiałyśmy o chorobie,pobyt tam umilałyśmy sobie malowaniem nadmuchanych rekawiczek gumowych...Każda z nas miała nad swoim łóżkiem taką rękawiczkę pomalowaną charakterystycznie w zależności od rodzaju raka.Minął rok a ja do dzisiaj pamiętam imiona dziewczyn z pokoju.Pierwsza od drzwi była Łucja potem Ewunia,Halinka,po drugiej stronie Renia,Bożenka,Beatka,Ania a na Jej miejscu pani Janina i na końcu ja...Kochane dziewczyny które pomogły mi tak dzielnie znieść ten czas rozłąki z rodziną...Pozdrawiam Was bardzo serdecznie choć wątpię żeby któraś z Was czytała te moje wypociny.Wszyscy tak bardzo boimy się tego leczenia ale jeśli wiemy o co walczymy to spokojnie dajemy radę.W tej walce najważniejsza jest wiara w to że pokonamy to paskudztwo.Trzymam mocno kciuki za wszystkich walczących...