Jak to mówi Ala - oni się nie rozwijają! Okazuje się, że grzyba ni ma! Panowie i panie mikrobiolodzy przesiedzieli cały weekend w laboratorium, żeby stwierdzić, że mam bakterię, która naturalnie nie jest typowa, pneumococis pascudis srocis, czy coś w ten deseń;P i że to się leczy biseptolem, antybiotykiem tak starym jak świat i penicylina... A ja tymczasem już od pt jestem bez sensu faszerowana, PROFILAKTYCZNIE! Eh! Naprawdę nie narzekam za często (right?;]), ale to jak kijowo się czuję po amfo na grzyba, jest nie do opowiedzenia, dlatego będę wniebowzięta jak mi to odstawią. Dzisiaj rano niejako chyba na znak chrztu zostałam też nią niechcący oblana;] zapach epicki, trust me;) Przydupas postawił sobie za punkt honoru, że spróbuje podnieść mój apetyt appetizerami, żeby głodomorek miał apetyt;] Ostatnio, co ciekawe, bułka to dla mnie niezły challenge. Podejrzewam 3x1 nutri drink dziennie. Dałby dziadomir ciasto, kisielik od biedy albo ogórka kiszonego i smaczniej, a nawet taniej by wyszło;) Bo już kurka nie mam z czego chudnąć... _______________________________________________________________________________ 'cos autumn is coming... U mnie jeszcze rain nie fallin', lecz leaves yes indeed;]