7dni mojej udręki na nic. Chemia nie zadziałała... Moje blasty zmutowały i zamiast się zmniejszyć, to z 30% namnożyły się do 70%. Od jutra chcą mi dać nowy eliksir, bo na ten moje komórki już się przebiegle uodporniły. Naturalnie wysokie dawki, nie wiem jeszcze dokładnie czego. Jeśli ta zadziała to może od razu przeszczep. Brat ma się " dobrze prowadzić i nie łajdaczyć", wyrostka już nie ma, więc nie wiem z czym mógłby teraz wyskoczyć. Do domu na weekend na przepustkę też mnie puszczą, bo nie mam odporności :( Mam na siebie chuchać i dmuchać, eh uwielbiam to. Mam w sobie 70% tego gówna, a nic nie czuję, no totalnie nic. Żadnego osłabienia. Tylko wyniki mam zerowe od ponad 3tyg. I bądź tu mądry. Cóż kolejne tygodnie w szpitalu przede mną, dlatego muszę zająć czymś mój mózg, żeby nie zwariować. Jakieś pomysły? Niestety g łupiego jasia nie chcą mi dawać codziennie ;p Ja pierdolę. Jak nie urok to sraczka. _____________________________________________________________________________________ Żadna muzyka dziś nie pomoże.