Oczywiście muszą być jakieś jaja i pod górkę, nie może być tak oczywiście, standardowo. Nie, nie, nie w moim przypadku. Przed całą imprezą komorową musiałam iść na konsultację.Jak dałam dr mój ogrom dokumentacji medycznej, westchnął i powiedział, że przejrzenie tego zajmie mu z 15min i, żebym sobie poczekała. No to czekam sobie, obczajam komorę, a doktorek prosi mnie i mówi do mnie: "A czy zdaje sobie pani sprawę, że ta terapia może powodować wznowę choroby podstawowej? [po polsku: białaczka welcome back] Dr nic nie wspominał?" A ja no, że jakoś nie napomknął o tym i, że w takim wypadku boję się tam wejść. To poradził mi konsultację z moim lekarzem, żeby mnie "uspokoił" i, że jak się zdecyduję, to mam zadzwonić i się umówić na "wejście". Mój lekarz przez tel wygłosił mi sympozjum! Że oni się nie znają na białaczkach. Że on musiał mi to powiedzieć, bo tak to jest jak coś nie jest do końca przebadane. Że nie ma już innej opcji, a remisja trwać wiecznie nie będzie. Że wcale ręki nie przykładam do żadnej wznowy itd... No to myślę, kij - on wie lepiej niż ja. Idę;)
Sama komora wygląda jak wycinek samolotu z okrągłymi okienkami;) jest 12 siedzeń i o dziwo 5 wolnych, wszystkie wokół mnie;) certolą się tam ze mną, żebym się niczym nie zaraziła i w ogóle;) ale to miłe, że przychodzisz i wszyscy wiedzą, co Ci jest, nic nie musisz tłumaczyć. Przed wejściem trzeba zdjąć biżuterię, zegarki, nie można mieć make-up'u, pefum czy "wazeliny". Nie pytajcie mnie dlaczego. Nie można wnosić komórek, zapałek, papierosów i zapalniczek. Też nie wiem dlaczego. 12h przed wejściem nie można pić alkoholu, a 3h przed napojów gazowanych;D Dostaje się taki kubraczek bawełniany jak noszą pielęgniarki, pod spodem bieliznę trzeba mieć z włókien naturalnych;) Każdy dostaje swoją maskę tlenową, do której się dyszy godzinę, a potem dezynfekuje.
No i jak wszyscy już siedzą w kubraczkach, mają gazetkę, wodę i cukierka, zaczyna się "zanurzanie";) Bo niby ciśnienie jest takie same jak 15m pod wodą. Trzeba często połykać ślinę - stąd cukierki na zwiększenie ślinotoku - żeby wyrównać ciśnienie w uszach. Potem 20min oddychamy zimnym, czystym powietrzem i 5min przerwy, 20min oddychamy 5min przerwy... I tak 1,5h. Wszyscy ogólnie ziewają, a gdyby nie gazety, to można zasnąć na luzaku. Jedyny minus to to, że strasznie tam gorąco, nawet 28stopni przy "zanurzaniu", ale da się wytrzymać. Całkiem przyjemna terapia, a reszta ludzi mówi nawet, że działa;) we will see.