Witam wszystkich,dawno się nie odzywałam ale dzisiaj mnie coś natchnęło...Jestem już pół roku po leczeniu-udało się zaliczyć cały cykl herceptyny bez przeszkód.W zeszłym tygodniu przeszłam badania diagnostyczne...Na szczęście pierwszy set walki za mną z wynikiem 1:0 dla mnie-z piersiami nic się nie dzieje...Nie wiem jeszcze ale być może będę musiała rozegrać drugiego seta z "intruzem"ponieważ na usg brzucha wyszły jakieś małe zmiany w wątrobie.Całe szczęście jestem bardzo ambitną osobą i będę walczyć,nie poddam się tak łatwo.Muszę zrobić TK i wówczas wszystko się okaże...Cały czas jestem dobrej myśli choć przyznam że dało mi to do myślenia.A już zaczynałam zapominać o chorobie...Doła łapię tylko wówczas jak ukazują się na tych blogach smutne wiadomości...Kiedyś jak nam nieszło w grze to trener mówił do nas-gracie jakbyście miały gacie pościągane...Ja mam gacie wysoko założone i ogromną chęć do życia...Trzymajcie kciuki za moją wątrobę,pozdrawiam.