Jedziemy z tym koksem. Dzisiaj dzień pełen wątpliwych atrakcji: * tomograf i naturalnie lekkie parcie na żyłę, uczucie oddania moczu i 3l wody, aby wypłukać kontrast i to wszystko oczywiście w ramach kontroli, profilaktycznie;) * studenci polscy i nativy nie dają spokoju od 11, każą sobie opowiadać nasze perypetie albo chcą nas badać... Jeśli to czytajcie, wyluzujcie się ludziska, jesteście tacy sztywni. My nie gryziemy, tylko plujemy jadem;) * no i klucz programu - chemia. Przed podłączeniem dostałam neupogen, czynnik wzrostu co by moje łajdaczkowe komórki się szybko podzieliły i szybko zostały pożarte przez 3 worki eliksiru. 1 mały woreczek w złotku, 1 woreczek przezroczysty + 1 większy w zielonej otoczce. Pełna profeska;] * no i sikanie do plastikowego jajka - me lovin' it so much;] Obecnie tylko łeb mnie boli i jestem śpiąca, jak i również odczuwam znaczący brak łaknienia;) CheerZ!