Smutno mi, będzie brakować mi Dorotki i czytania jej bloga http://zdrowawszpitalu.blox.pl/html, Doti walczyła do końca, miała wydawałoby się dobrego dawcę, brata, ale i to nie wystarczyło. Ja, dziś znowu byłem w Łodzi, badania, pobranie glivecu i do domu, tyle, że dodatkowo lekarz kazał mi prześwietlić klatę, czy aby woda się gdzieś nie odkłada, skutki uboczne glivecu, przybrałem na wadze, choć już ograniczyłem jedzenie, a dalej mi przybywa i jeszcze przydusza, gdy się schylam, przybyło mi tak 6-8kg, dużo nie dużo, ale sprawdzić nie zaszkodzi zwłaszcza, że do tego jestem słaby jak mucha. Postanowiłem trochę ćwiczyć, żeby, choć trochę poprawić formę przed wyjazdem w maju, ale nie mam jakoś siły, znów będę zdychał przy podchodzeniu pod górki, wybieramy się do Szklarskiej Poręby, bo zostało nam jeszcze parę szlaków w tamtej okolicy, ale jakoś mnie w tym roku to nie cieszy, pewnie pogoda mnie tak dobija, zima do maja, zawsze kochałem słońce, a w tym roku jakoś go mało, muszę jeszcze kupić jakieś portki do chodzenia po górach, bo te, które mam hm, hm jakieś ciasne, dobrze, że choć nogi mi nie urosły, może lato pozwoli zrzucić kilka kilo, żeby było lżej i mniej noszenia po górach pozdrawiam wszystkich i życzę dużo słońca i uśmiechu Marian