Dziś nie idę do pracy , jadę po Glivec do Łodzi, z pracą to tak sobie, trochę pracuję trochę urlop lub chorobowe, niestety ostatnio dopadło mnie przeziębienie ale pobyłem trochę w domu i jest ok to znaczy prawie dobrze, pozostał szum w lewym uchu. Złożyłem papiery w powiatowej komisji do orzekania o niepełnosprawności i dostałem właśnie orzeczenie o przyznaniu stopnia umiarkowanego tz odpowiednik dawnej drugiej grupy, przysługuje z tego powodu dodatkowy urlop i płatne dni na wyjazdy tak jak dziś do poradni i jak się zadeklaruje chęć pracy po 7 godzin dziennie to trzeba przynieść zaświadczenie od lekarza prowadzącego o celowości skrócenia czasu pracy, w tamtym roku wchodziło to jakby w automacie a teraz pozostawili to do decyzji chorego. Nie wiem jakie będą konsekwencje w zakładzie pracy , ale teraz są zobligowani do szukania mi lżejszej pracy, przedtem były obietnice a jak miałem powrócić to znaleźli mi nowe stanowisko , ale bardzo zbliżone warunkami do poprzedniego. Tak naprawdę to chyba powinienem starać się o rentę, ale żeby było pewne że będą ją przedłużać, bo teraz nie ma szans na rentę stałą tylko na określony czas, a znając nasz ZUS po pewnym czasie mogę zostać bez renty i pracy. Przy pracach w domu, gdy wyśpię się 8-9 godzin potem wybudzam się godzinę- śniadanie, poczytać, to mogę porobić trochę, w między czasie odpoczynek, kawa i tak mogę pewnie podłubać te 8 godzin, ale gdy mam wstać o 5.20 rano i wracam po 16 to potem jestem skonany, ciśnienie krwi dalej pozostaje bez zmian tak trochę ponad 100 na 80, zobaczę może coś mi znajdą lepszego bo tak jak jest to chyba nie dam rady pracować i chyba wcześniej czy później trafię na rentę. 16 października miałem pobieraną krew na badania molekularne, wyniki niestety dopiero będę znał w grudniu przy następnej wizycie u lekarza, mam nadzieję że wszystko będzie ok, ostatnie badania szpiku i cytogenetyka wyszły bardzo dobrze tak że oczekiwałem że będę czuł się coraz lepiej ale niestety, czuję się zmęczony, otumaniony, ciężko mi się myśli, pewnie powodem jest to zbyt niskie ciśnienie, przeziębienie i zmęczenie pracą. Dobrze ze choć moje remonty dobiegły końca, czekamy tylko jeszcze na blat granitowy do kuchni i szybę między szafki i to praktycznie koniec, żona szuka firan i jakiś bibelotów i to by kończyło nasze remonty, szczęśliwie się kończą choć na początku roku gdy zdiagnozowali u mnie białaczkę różne rzeczy przychodziły mi do głowy, kiedyś dom był gwarny, dzieci, moi rodzice, ktoś wchodził , wychodził teraz jest taka cisza i jesteśmy tylko we dwoje w tak dużym domu, znajomi mówią po co to robisz przecież starczy ci to co masz, ale jakoś nie potrafię zostawiać nie dokończonych spraw za sobą i chyba to dodaję mi sił w chorobie, bo tak naprawdę mam jeszcze wiele planów które chcę zrealizować :-) Tak naprawdę to jestem szczęśliwy że żyję, trochę stękam, ale to prawie jak wszyscy obok mnie, ale mam świadomość dzięki chorobie, jak dobrze jest żyć Pozdrawiam Marian