Trochę się boję, jutro kontrola w poradni hematologii, okaże się jak glivec działa na szpik. Od chwili gdy dowiedziałem się że jestem chory, tak naprawdę nie miałem czasu na strach, wszystko co działo się wokół mnie miało na celu walkę z chorobą i cokolwiek było robione dawało jakiś efekt czy to w postaci wiadomości czy poprawy zdrowia, a teraz okaże się co dokładnie dały te kilka miesięcy. Czuję się dobrze dokucza trochę niskie ciśnienie krwi i nudności po glivecu, ale z tym można żyć, wyczaiłem, że gdy biorę tabletkę glivecu to tak po 5-10 minutach zaczyna mi się robić niedobrze i przechodzi to już trochę trudniej określić, tak jakieś 30-60 minut po braniu. Jutro poradnia a w środę wyjazd do Karpacza, trochę się odstresuję, trochę od czekania na wyniki no i chyba przeżywam trochę zbliżający się koniec chorobowego i powrót do pracy, nie wiem jak do powrotu podejdzie lekarz zakładowy, jakie wstawi mi ograniczenia warunków pracy, pracę podobno mi zmienili na inny wydział, takie mam wieści od kolegów, ale ja na razie nie dzwonię czekam na wyniki szpiku, wtedy i  ja będę mógł im coś powiedzieć. Jak zaczynałem chorować to wszystko rwało się we mnie do powrotu do pracy, teraz gdy ten czas się zbliża, narasta we mnie jakaś obawa i z chęcią zostałbym w domu jeszcze trochę, pewnie zanudziłbym się w domu na dłuższą metę, teraz latem jest zawsze coś do zrobienia wokół domu, ogrodu czy przy moich zwierzakach, ale gdy przyjdzie zima to brrrrrr, wolę nie myśleć, przespałbym pewnie cały dzień jak niedźwiedź, nie znoszę krótkich dni bez słońca , pochmurnych, taka pogoda jak teraz tak  30 st. to jest to co odpowiada mi najbardziej. Napiszę pewnie dopiero po powrocie z Karpacza jak tam mój szpik, bo jutro poradnia a w środę z samego rana wyjazd !!!! pozdrawiam Marian