W tym miesiącu nie jadę na kontrolę do poradni hematologii, pojadę odebrać tylko glivec, zrobiłem sobie wczoraj wyniki krwi, wyszły dobrze, 19 czerwca pojadę na kolejne badanie szpiku, a właściwie pierwsze po zdiagnozowaniu choroby, lekarz powiedział, że będzie decydowało czy zostanę przy glivecu czy nie, w zależności jak działa glivec na szpik. Jeszcze prawie dwa miesiące do mojego powrotu do pracy, niby nic mi nie dolega, nie mam jakiś skutków ubocznych bardzo widocznych, ale jestem osłabiony, trochę nudności, bólu głowy, a ostatnio podpuchnięte oczy. Pewnie wynika to z powodu niskiego ciśnienia krwi, w porywach tak jak dziś 114/77 a najczęściej 106/72 i po prostu nie mogę się wybudzić, chodzę godzinę zanim zaczynam normalnie kontaktować. Jeżdżę trochę na rowerze, spaceruję z psem, robię jakieś prace koło domu , ale kondycja jakoś się nie poprawia, boję się myśleć co będzie gdy wrócę do pracy, a nie znajdą mi jakiegoś lżejszego stanowiska pracy, rozmawiałem ostatnio, mają coś szukać, ale konkretnej obietnicy nie usłyszałem. Prace remontowe powoli się posuwają , płytkarze skończą może za jakieś dwa-trzy dni, wycyklinowane dwa małe pokoiki, drzwi się "robią", barierek co prawda nie widać, ale jak facet zapewnia już, już jadą(od jakiegoś miesiąca), ale coś się dzieje i to najważniejsze. 21 czerwca pojedziemy na cztery dni do Wisły trochę pospacerować, będzie to mały sprawdzian mojej kondycji, wyjazd to prezent imieninowy dla mnie i mojej żony od znajomych, którzy z nami jadą, jest to pewnie z ich strony jakaś próba mobilizacji mojej osoby do ćwiczeń i odzyskania choć trochę dawnej kondycji. Razem już organizowaliśmy wyjazdy w góry i wiedzą, że dla mnie chodzenie po górach to prawdziwa frajda, następny taki krótki wyjazd planujemy w połowie lipca, może jakoś to przeżyję :-) Pogoda się poprawia, może skończy się to zimno i zaświeci słońce, którego bardzo mi brak, wczoraj odwiedził nas wnuczek, rośnie chłopaczysko aż miło, nie mogę uwierzyć , że w lipcu skończy 3-lata i zaraz pójdzie do przedszkola, ale jak mówią najbardziej widzimy upływający czas po tym jak rosną czyjeś dzieci, od początku mojej choroby już prawie 4-miesiące, też szybko zleciało pozdrawiam Marian