Wydawało mi się, że po pogrzebie Mamy powinien być czas na spokojne przeżywanie żałoby i ukojenie. Ale tak nie jest.Mam dwie siostry. Nieco młodsze,Jedna z nich zwierzyła mi się z traumy jaka przeżyła w dzieciństwie. I dopiero teraz, po kilkudziesięciu latach, wizytach u psychologa, odważyła się o tym powiedzieć. Bardzo to przeżywa a ja razem z nią. Ale nie mogę o tym pisać.Druga siostra zerwała stosunki z rodziną. Nie dzwoniła, nie odbierała telefonów, z nikim się nie kontaktowała. Próby nawiązania kontaktów spełzały na niczym. Mama najbardziej to przeżywała i ciągle się zastanawiała co takiego zrobiła, że córka ją odrzuca. Nie dowiedziała się.A teraz. Na pogrzebie odegrała rolę kochającej córki. A po pogrzebie zaczęły się oskarżenia i wyciąganie jakichś starych, urojonych problemów.Kiedyś, przed laty, powiedziałam jej, że mama wymaga opieki. Odpowiedziała, żeby poszła do domu starców. I, że żadnego spadku po jej śmierci nie będzie chciała. A teraz. Dlaczego jest tak a nie inaczej ? Co to znaczy, że mama coś zadysponowała, a ona o niczym nie wie, itd., itd.. A jak się miała dowiedzieć?!Przykro to pisać o swojej rodzinie. Teraz widzę, że coś jest w tym powiedzeniu, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu.Ile człowiek może znieść. Ile człowiek musi znieść.I tylko kolejne USG mojego dołu pachowego na razie nie wykazało nic groźnego. Ale coś tam jest i musi być pod kontrolą. A ja muszę myśleć o sobie a nie zamartwiać się o cały świat.