Igorek ze swoim ukochanym Mauro...jutro rano wyruszamy do USD. Przed nami cykl badań kontrolnych. Kolejna mega-dawka niepokoju. Stres siedzi w nas od kilku dni... Odpędzamy go jak możemy... Projektujemy sobie w myślach tylko jeden wynik, tylko jeden scenariusz, zaklinamy rzeczywistość, ale bolesny skurcz i tak, co jakiś czas, powraca...Jutro rano przyjmujemy się na oddział pobytu czasowego, by wykonać Igorkowi tomograf klatki piersiowej (kontrola płuc) i szyi (kontrola węzłów chłonnych podżuchwowych). Standardowo pobiorą mu też krew w celu wykonania badań biochemicznych. W czwartek Igorka czeka rezonans magnetyczny twarzoczaszki - musimy upewnić się, że masa resztkowa tkwiąca w uchu środkowym nie zmieniła swojej objętości...Będzie dobrze. Wytrzymamy jutrzejszy kilkugodzinny post (Igorek do badania musi być na czczo). Wyleżymy dzielnie w bezruchu podczas badania (Igorek do TK nie jest usypiany). Zniesiemy dzielnie nakłuwanie paluszka podczas morfologii, a potem wkłucie w żyłę w celu założenia "motylka" (wenflonu).Wszystko zniesiemy, wszystko przetrzymamy. Byleby tylko na koniec usłyszeć tę dobrą wiadomość. Bylebyśmy mogli tu na blogu znowu napisać "Wszystko u nas OK". Tylko tyle i tak bardzo dużo.Boże prowadź.Bądźcie z nami.