Tekst za stroną fundacji Mała Orkiestra Wielkiej Pomocy www.mowp.pl .We wtorek, 10 lipca, Prezes Małej Orkiestry Wielkiej Pomocy odebrał w budynku Biblioteki Miejskiej, pamiątkową statuetkę, która była główną nagrodą w plebiscycie na "Silnego Człowieka Małopolski Zachodniej". Organizatorem konkursu była Gazeta Krakowska.Podczas uroczystości, Albert Bartosz podziękował:Wolontariuszom MOWP - za to, że według niego "Są niesamowici. Szczególnie Panie związane z Małą Orkiestrą. Wykonują całą mrówczą pracę administracyjno rozliczeniową, bez której nigdy nie osiągnęlibyśmy jakiegokolwiek sukcesu".Rodzinie - bo są i uświadomili mu na jakimś etapie egzystencji, co rzeczywiście jest w życiu ważne. Szczególnie żonie, bo kiedy on organizacjuje imprezy dla dzieciaków, ona pozostaje bohaterem drugiego frontu dając poczucie bezpieczeństwa całej familii Bartoszów. Bez niej to wszystko też by nie działało.Mieszkańcom całego naszego powiatu - za to, że nam zaufali i są ogromnie ofiarni. I to zarówno ci u sterów władzy, jak i ci maluczcy, którzy wrzucając do puszki 5 złotych, pozbawiają się pewnie dziennej stawki żywieniowej. Przekonaliśmy ich wszystkich, że Mała Orkiestra Wielkiej Pomocy, jako struktura bez etatów i jakichkolwiek pracowników, jest tylko po to, żeby pomagać chorym dzieciom. Celowo zamknęliśmy się tylko na terenie powiatu oświęcimskiego, żeby nasza praca była transparentna i łatwa do skontrolowania. Żeby dziecko, na które zbieramy, było bratem, kuzynem, sąsiadem, znajomym czy ziomkiem. Na razie taka formuła działa i trzeba wierzyć, że tak będzie dalej.Markowi Sowie - za to, że kiedyś przekonał go do tego, żeby przestać być tylko krytycznym, kiedy to bywał dziennikarzem i spróbować coś kreować, czyli zacząć pracować w samorządzie. Jeśli to, co udało mu się zrobić można nazwać "czymś", to bez Marka nie byłoby niczego.Wszystkim, którzy na niego zagłosowali - bo chyba widzieli w tym głosowaniu większy sens niż on sam.Albert Bartosz złożyl także deklarację." To nie mnie należy się ten tytuł, ale ludziom, którzy stracili swoje dzieci. Takim choćby jak mama Sandry Korbel z Chrzanowa, której córeczkę pokonał niedawno nowotwór. Agata dziś musi być najsilniejszym człowiekiem, nie tylko Małopolski Zachodniej, bo żyje dla reszty swojej rodziny. Nie może sobie pozwolić na słabość, bo wbrew wszechogarniającemu ją bólowi – musi trwać. Niestety większość z nas, na co dzień nie myśli o tym, jak straszna musi to być egzystencja, po tak dotkliwej stracie. Mała Sandra zaczynała leczenie w prokocimskiej onkologii, razem z moim Igorkiem. Ciągle nie umiem pojąć tego, że mój syn biega dziś za piłka a jej już nie ma….Dlatego postanowiłem oddać statuetkę, którą otrzymałem – właśnie Agacie Korbel. Oczywiście nie dziś ani jutro, ale za jakiś czas, żeby nie wchodzić zbyt brutalnie w jej żałobę. Będzie to dla niej marne pocieszenie, ale mam nadzieję, że dzięki temu gestowi, ludzie żyjący na co dzień tylko własnymi problemami, zaczną dostrzegać wokół siebie istoty potrzebujące wsparcia. Innych ludzi, chorych, zagubionych czy starych, którzy bez pomocy nie mogą, albo nie umieją, normalnie funkcjonować, choć to nijak nie jest ich winą.To co robię ja, jak i inni ludzie związani z MOWP, powinno trwać. Dobro, a wierzymy że nasza praca tym właśnie jest, musi być kreatywne, bo od dawna wiadomo, że diabłu wystarcza, kiedy dobrzy ludzie nic nie robią. Więc robić coś trzeba..."Na koniec Prezes MOWP pogratulował także swoim konkurentom w walce o tytuł.A tutaj artykuł i galeria zdjęć bezpośrednio z Gazety Krakowskiej