Okazuje się, że moja wojna ciągle trwa.Srak nie odpuszcza.Pojawiły się nowe ogniska nowotworowe w Th11, L2.Oprócz tego pod znakiem stoi mój kręgosłup szyjny.W miejscu naświetlań ostatnich (C7) widać destrukcję wyrostka kolczystego.Grozi złamaniem patologicznym.Czekamy na dokładny, powtórny opis rezonansu.Poczułam gniew przeplatający się z rozpaczą.Westchnięcie, chwilowe złamanie postawy, niespokojny sen.Przemyślenie swojej sytuacji - i znowu jestem!Będę walczyć, ile się da.Potrzebuję mnóstwo narzędzi do walki.Potrzebuję spokoju, pozytywnych ludzi, pomocy logistycznej, wsparcia dobrym słowem, pogłaskania po głowie, zapewnienia, że zrobimy, ile się da.Jak małe dziecko.Nie wstydzę się tego, bo nie mam czego.W środę 06.03 jedziemy ze wszystkimi wynikami do Ulubionego Doktorka i do mojej Profesor od żywienia lekami i wszelkimi środkami wzmacniającymi.Niech myślą, jak to gówno zatrzymać.Tymczasem idę odrobić zaległości z dwóch przeleżanych, koszmarnych fizycznie dni.Nieśmiało zapytam, czy pamiętacie o 1% dla mnie? :)Macham łapką!♥(takie chciałabym mieć problemy!)