Kiedy idę szpitalną alejąmyśli splątane fruwają bezwstydniepodnosząc dumnie głowę do góry.Idę japosiadaczka skarbuo żadnej wartości,ale zbierająca w podzięcesame bezcenności.*Leżenie za zamkniętymi drzwiami nie jest złe.Można spać, udawać spanie, można tylko leżeć.Ja z tych, co nie udają.Dziś musiałam odespać zarwany dzień przyjazdu.Wyłączyłam telefon.Świat się nie zawalił.A ja się wyspałam. Smażę raka, kochani.Jestem w dobrych rękach.Ściskam mocno! Rozejrzyjcie się dokoła. Może kogoś trzeba przytulić? Ksena