od 2013-12-13
ilość postów: 277
Pomyk
Rano stajesz do rejestracji po kartę i numerek ( na pietrze), z kartą idziesz na badanie krwi - po dwóch godzinach będzie wynik - TSH,wapń Tg, anty Tg. W gabinecie zrobią USG szyi. Na podstawie tych badań i wywiadu zalecą dalsze postępowanie, datę kolejnej wizyty albo ewentualne inne badania.
Joanna31 a nie chcesz jechać Polskim Busem. Byłabyś coś koło 5 rano w Łodzi. Z Łodzi do Zgierza masz miejską komunikację, tramwaj. Ja tak jeżdżę do Gliwic. To znaczy jeżdżę do Katowic, a stamtąd miejskim autobusem do Gliwic. W Busie śpię i rano jestem w CO w Gliwicach.
Jjest dokładnie tak jak napisała
Massie8989 strachu nie wyzbędziemy się, nawet jeśli na co dzień będziemy żyć normalnie, to przy każdej kontroli będzie nam towarzyszył, ale nie ma co martwić się na zapas. Warto wyjść z założenia, że jak trzeba, to trzeba. Ja drugą operację również miałam w CO w Gliwicach. Tam jestem pod opieką od pierwszej operacji. Poprzednia była u mnie na miejscu. Mam kawał drogi do Gliwic, ale uważam, że warto. Wszystko jest jasne, już wiemy co będzie za pół roku, rok, jakie badania, jak trzeba się przygotować. Podczas każdej wizyty są zrobione wszystkie badania, wyniki od razu omówione, zinterpretowane, następne wizyty poumawiane. Mnie to odpowiada, a że ludzi dużo, no cóż co zrobić jak tyle choruje, jednak wiem, że jak pojadę to będę przyjęta, nie odeślą mnie z kwitkiem. Uczę się tam cierpliwości, a jak patrzę na innych ludzi z innymi rodzajami raka, to jeszcze pokory. Uszy do góry wszystko będzie ok. :)
Joanna.31 ja Ciebie rozumiem, że masz obawy i niechęć do ponownej operacji ale jeśli będzie zalecana, nie ma sensu się upierać, to będzie konieczność. Nasze przypadki dobrze się leczą, bardzo dobrze rokują, jednak nie leczone mogą sprawić wiele kłopotów a nawet źle się skończyć.
Mi usunięto całą tarczycę, zostawiając niewielkie kikuty i oczywiście centralne węzły - miałam rzekomo łagodny guzek, który niestety okazał się być rakiem brodawkowatym. Też bałam się , że zalecą ponowną operację i byłam bardzo rada ,że mnie ominęła. Po jodzie leczniczym- "dużym" i po jodzie diagnostycznym było ok, nic nie świeciło. Jednak po czterech latach pojawiły się kolejne ogniska. W kikutach były wznowy, a węzłach centralnych przerzuty. Jestem po drugiej operacji , nie można odwlekać zalecanej operacji, bo to się będzie roznosić.
Ola Manola
rozumiem, ale te węzły masz usunięte?
Ja po pierwszej operacji, cztery lata temu, czekałam na pierwszy jod cztery miesiące a teraz po kolejnej operacji, również cztery miesiące. Niestety po czterech latach była niezbędna druga operacja bo za pierwszym razem nie wycięli mi doszczętnie tarczycy, zostały kikuty i nie ruszyli żadnych węzłów bo zmiana miała być zmianą łagodną i nic w tych węzłach widać , ani wcześniej ani po podaniu jodu, a jednak coś sobie urosło . Ale jak trzeba to trzeba, nie ja jedna miałam ponowną operację. Uszy mam do góry i dalej idę przed siebie :)
Ola Manola
nie martw się , to tak szybko się w naszych przypadkach nie dzieje. Spokojnie oczekuj terapii jodem i nie stresuj się. Wszystko będzie ok. Tu chyba większość z nas miała podany jod 3-4 miesiące po operacji. A niektórzy jeszcze później. Nie śledziłam ostatnio wątku i nie wiem czy pisałaś, skąd wiesz o przerzutach do węzłów?
aga1
razem z wynikiem histopatplogicznym dostaniesz dalsze zalecenia. Od wyniku będzie uzależnione dalsze postępowanie.
OlaManola
Strach to naturalna rzecz. Każdy może czuć się inaczej, to indywidualna sprawa. Ponadto nawet jedna osoba po kolejnych zabiegach może czuć się inaczej. Ja po pierwszj operacji czułam się świetnie, zaś po drugiej narkozie nie najlepiej, ale szybko minęło. Ponadto zwykle po operacjach jest dobra opieka, można liczyć w razie potrzeby na środki przeciwbólowe czy przeciwwymiotne. Będzie dobrze, trzymam kciuki.
Mona12 dziękuję za odpowiedź. Tak mi się wydawało,że ktoś pisał o takich zmianach, szkoda, ale zobaczymy.
Kochani czy w Gliwicach na oddziale można mieć swoje prywatne ubranie/piżamę? Czy także już trzeba biegać w tych ich niegustownych piżamkach tak jak w izolatkach? Swoją drogą teraz kto jest tam w izolatce to współczuję, taki upał, brak możliwości brania bez ograniczeń prysznica i jeszcze ta flanelowa piżama, masakra. Pozdrawiam wszystkich, a tych odizolowanych szczególnie.