Ostatnie odpowiedzi na forum
Nie,mama nie pracuje,jest na rencie.z zawodu jest kucharka i mówi,ze nie czuje się na silach,żeby przygotowywać i zarządzać restauracją,tak jak robiła to wcześniej.
Ma dom....u powiem wam ze w nim mnóstwo roboty,duży ogród dookoła,w piecu trzeba napalic,opal z szopy przynieść,psy wyprowadzić na spacer.
Nie ona absolutnie raczej się nie obija.
Ale zmartwiło mnie to,ze np jak mój synek miał chrzest,to kupiła my zloty łańcuszek z medalikiem,bo powiedziała ze komunii jego pewnie nie dożyje.czyli gdzieś te przykre myśli krążą w jej głowie.
Wiecie co ja myślę ze to w mojej psychice jest problem,ze nie chce mamy zostawić......ja zawsze stawiam się na miejscu osoby poszkodowanej,czyli w tym przypadku mojej mamy.ja nie chciałabym być sama w trudnym dla mnie czasie i niepewnym jutrze.....tak myslalabym ja.
Dziękuję tolla za odpowiedź :)
Podziwiam cię i wszystkie was z tego forum.fajnie ze was znalazłam....bo jak dotychczas spotkałam się z samymi smutnymi historiami na necie....
Jak zaczęłam czytać ze w tym stadium tylko 30% kobiet przezywa 5lat i więcej......to się załamałam,no i jak lekarka prowadząca mamę w szpitalu napisała na jakimś kwocie do renty.....rokowania niepomyślne.
Dla mnie to był koniec świata,chodziłam codziennie jak Struta .mimo ciąży codziennie dojezdzalam do mamy do szpitala50km,dwoma autobusami i kolejka,do tego jeszcze kawałek pieszo.gotowalam jej obiadki dietetyczne i wozilam,zeby zjadła cokolwiek,bo tam w szpitalu to jedzenie tragedia.
Cale szczęście nie schudla podczas leczenia;).
Mama jest dobrej myśli,chociaż strach pozostaje do końca życia nawet u mnie.
Właśnie teraz zmartwila się tą zarastającą pochwa i pytała czy coś przeczytalam na ten temat.
Dziękuję wam.
Powiem ci ze niby to ok wyszło,chociaż bardzo mnie zdziwiło dlaczego nie opisali narządów rodnych w opisie,tylko wszystkie sąsiednie,wątroba,nerki,pęcherz,odbyt,węzły chłonne,sledziona....nie pamiętam co jeszcze.
Dziękuję za odpowiedź.....wiesz aleksandro ja mam 28 lat w tym roku....,przez to co spotkało moja mamę,trochę straciłam wiarę w lekarzy.ona co 10 miesięcy,prywatna wizyta,cytologia.....jak pojechałam z mama pierwszy raz do szpitala na oddział onkologii i lekarka wzięła mamę na badanie....powiedziala do mamy,CO DO LEKARZA SIE NIE CHODZIŁO?????
Jak słyszę te wszystkie reklamy o profilaktyce to krew mnie zalewa....bo moja mama stosowała taka profilaktykę.
mam męża i synka,przez chorobę mamy mieszkam z nią....a do męża do trójmiasta,jeździmy na tydzień i dwa u mamy,dzieli nas 120km,ale nie mogę zostawić mamy,nie chce zeby była sama z różnymi myślami.
Zresztą co będę wam opowiadać,same przez to przeszlyscie i napewno powiecie,ze ważne jest mieć kogoś bliskiego obok siebie.
Ale jak sobie przypomnę jak dowiedzialysmy się o chorobie mamy....ja byłam właśnie w7tyg ciąży.
Myślałam ze czas mojej ciąży będzie błogim okresem oczekiwania....a był okresem,stresu,nerwów,płaczu.....to cud ze moje dziecko jest zdrowe,naprawdę.jeszcze raz przepraszam za przymuszanie,ale nie mam komu się wyżalić.przyjaciolka daleko,....a mężowi już słów brakuje na mnie.
Dziekuje aleksandro za odpowiedz,dodam,ze mama wiekszosc badan robi prywatnie,no oprócz TK I MRI,na które dostaje skierowanie od onkologa.a tak to chodzi do rodzinnego lekarza i daje jej skierowanie mocz,krew,rtg klatki piersiowej.cytologii mama nie miała,ale pewnie są jakieś komórki...:-(
Witam wszystkie Dzielne kobiety!!!!
Przeczytałam forum od początku i jestem pełna podziwu i nie ukrywam,zasialyscie we mnie nadzieję.
Chodzi i moją mamę,w październiku 2011 rozpoczęła leczenie,radykalną radio hemioterapie raka szyjki macicy 3b( rak gruczolowy).
dodam mama wtedy 45 letnia kobietka,dotychczas nie chorowała,do ginekologa chodziła co10 miesięcy,ale jak widać gnojek zaniedbał mamę.
Mama dobrze przeszła leczenie,28 naświetlań,5 chemioterapii i 4 brachyterapię.ze szpitala wyszła w połowie stycznia2012 , na wypisie napisali znaczna regresja nowotworu.
od tego czasu miała kontrole w lutym2012,kwiecień 2012(badanie krwi,usg jamy brzusznej i miednicy małej),lipiec2012(badanie krwi i tk),październik 2012 (rtg klatki piersiowej,badanie krwi i moczu),teraz jedziemy 12lutego 2013(badanie płytek krwi).kilka dni temu mama poszła do prywatnego ginekologa,bo chciała zrobić usg dopochwowe i kobietka jej na to ze ma pochwe w dalszej części zrośnięta czy zarośnięta i nie można zrobić tego badania,wiec zrobiła normalne usg po brzuchu i powiedziała ze to co widać wygląda dobrze,ale dla spokojem głowy mama ma poprosić onkologa na kontroli o skierowanie na RMI.
ZWRACAM SIE DO WAS Z PYTANIEM CZY KTÓRAŚ Z WAS MIALA ROBIONE USG DOPOCHWOWE,LUB CZY KTORAS SPOTKALA SIE Z TYM OKRESLENIEM ZE MA SKLESZCZONĄ POCHWĘ LUB ZROSNIETA,PRZEZ LECZENIE?
BARDZO INTERESUJE MNIE ODPOWIEDZ TOLLI,BO CZYTALAM ZE TEZ MIAŁAŚ 3B.
Co do samopoczucia mamy,czuje się dobrze,nie musi brać nic przeciwbólowego,czasami mówi ze drentwieja jej ręce,często robi siusiu....srednio co2godziny,mówi ze gazy też ma często,no i robi kupę po każdym posiłku....i jak zachce się jej,to toaleta musi być wolna,bo nie może powstrzymać tego.
bardzo ja kocham,ona ma tylko mnie,jest wdową....ma też wnuka,mojego synka,który daje jej dużo radości.....4kwietnia skoncY roczek.martwie się o nią. Nie miała żadnych objawów choroby,krwotoków,bóli.
Dodam jeszcze ze codziennie zakłada wkładkę higeniczna,i są tam na niej jakieś upławy...ale niewiele,bardziej nosi ją pewnie zeby moczu nie popuscic.
Przepraszam ze tak was zanudzilam,widzę,ze rzadko tutaj piszecie,ale będę zaglądała codziennie i czekała na odpowiedz na męczące mnie pytania.
Pozdrawiam i życzę wam wszystkim dzielnym kobietom zdrówka,bo to najważniejsze.
Weronika