Ostatnie odpowiedzi na forum
Lena bardzo mi przykro, przyjmij wyrazy współczucia.
Jeśli chodzi o spotkanie córek to się też łapię. Ja jestem z Kielc.
Pozdrawiam ❤️
oj Nana tak mi brakuje słów i jest mi okropnie przykro że nic nie daje Ci ulgi. Przytulam Cię i liczę na lepsze jutro!
Mama (Betti) właśnie smacznie sobie chrapie na chemii, mimo antybiotyku który brała do wczoraj..o dziwo poziom leukocytów wyższy niż zwykle. Troszkę poczytałyśmy ostatnio o Metadonie, o którym pisała tu Babeczka. Im więcej wiadomości na ten temat tym większy mętlik w głowie. Nie wiem ile może być w tym prawdy, że wspomaga leczenie. Spytałyśmy chemika, powiedział żeby go nie brać. Ciekawa jestem jaki jest Wasz stosunek do tego.
Pozdrawiam ❤️
Nana, Ty zawsze wiesz co powiedzieć (napisać). Twoje odpowiedzi stawiały mnie na nogi, zwłaszcza na początku diagnozowania mojej mamy i podczas chemii. Tak mi przykro, że robal tak daje się we znaki!:(
Ta choroba jest taka nieprzewidywalna i każdy organizm jest inny. Jestem pewna że każda z Nas cieszy się z dobrych wyników innych kobiet, one dodają otuchy i tak samo jest Nam szczerze przykro gdy którejś marker skacze w górę.
30 stycznia minęły dwa lata od diagnozy mamy (betti).
Aniu my też robiłyśmy badanie markera po jedzeniu zazwyczaj.
Nana, Carmen trzymam kciuki żebyście lepiej się poczuły !!!
U nas w czwartek wizyta wraz z wynikiem markera i to poczucie niepokoju..
Peruka mojej mamy była ze sztucznych włosów, ale na głowie była może ze trzy razy..było mamci za gorąco, chodziła w chustkach. Kotka, nie było żadnych włosów także brwi i rzęs. W trakcie wlewów już samego Avastinu zaczęło wszystko odrastać. Mam wszystko udokumentowane zdjęciami, a więc 4 sierpnia koniec Carbo i Taxolu, 10 września zdjęcie odrastających brwi i rzęs, 25 września pierwsze wyjście bez chustki ale z króciutkim jeżem, 10 październik firana rzęs i bujne brwi, a 25 październik fryzura już po wizycie u fryzjera-wyrównany jężyk. Mama stosowała odżywkę 4longlashesz.
Witaj Lena24, też jestem osobą wspierającą - córką. Mój wiek 26 lat, mamy to 49. Jak chyba w każdym przypadku spadło to na Nas jak grom z jasnego nieba. Mama poszła przecież tylko na usg brzucha! A stwierdzono guz na jajniku, płyn w otrzewnej oraz
w opłucnej..dokładnie pamiętam ten dzień. Zwaliło mnie to z nóg, do momentu operacji to całe czekanie, czytanie informacji w internecie..było bardzo źle, ale nie chcę się o tym rozpisywać, żeby nie dostarczać mamie niepotrzebnych wzruszeń, wszystko przeczyta jest na forum pod nickiem Betti. Po operacji gdy może..sama nie wiem, były podjęte wreszcie jakieś działania było o wiele lepiej, nastawienie że to nie wyrok i że jest na to przecież jakiś lek wstrzymujący (mam na myśli chemię), pozwoliło Nam mniej więcej, a nawet więcej wrócić do normalności. Jeśli chodzi o pomoc psychologa to jeszcze z niej nie korzystałam. My także bałyśmy się chemii, ale wmówiłyśmy sobie że to eliksir życia. Z mamą jestem bardzo związana, jestem przy niej ja (rodzeństwa niestety brak) i mój tata. Oczywiście są gorsze dni gdy strach zagląda mi w oczy, ale później znów jest słońce i znów się śmiejemy.
Dzisiejsza data jest dla Nas symboliczna - koniec chemii, 18 Avastin podano! Wizyta
w lipcu - do tego czasu jak lekarz powiedział mama ma o siebie dbać i jednak zdrowo odżywiać. Ciężko uwierzyć, że ten czas tak szybko zleciał.
Witaj Midi90, doskonale Cię rozumiem, u mnie choruje także najbliższa mi osoba - moja mama. Rozpoznanie IIIC, high grade więc chyba inaczej G3. 8 marca mamy rocznicę operacji, niezła data:) Moja mama jest na forum pod nickiem Betti. Jesteśmy też prawie rówieśniczkami, mama w tym roku kończy 49 lat, a ja 26. Pozdrawiam <3
Witam Was w Nowym Roku!! Jeszcze rok temu nie sądziłam, że zdrowie będzie najważniejszą rzeczą którą będę życzyć mamie. Dziś życzę też go Wam!! <3 Dziś mama zaliczyła 13 wlew Avastinu oraz kontrolę Ca125, wynik dodaje skrzydeł: 5,6.
Dziewczyny bardzo się cieszę z Waszych wyników!! U nas poziom markera poznamy w środę za tydzień. <3
Witaj! U mojej mamy sam wlew trwał około 6h, najpierw podawali jeszcze w kroplówce leki osłonowe i Clemastinum (przeciwuczuleniowe). Przychodziłyśmy około 7 (każdorazowo przed wlewem była wizyta u lekarza), a koło 14 mama była już wolna. Jeść można przed i w trakcie, z piciem jest tak samo. Przed chemią mama brała w domu o 23 i o 6 rano po 20 tabletek Pabi Dexamethason, który powodował wilczy apetyt..więc potrzebne będą na pewno kanapki! :) Zabierałyśmy także książkę, słuchawki (w razie gdyby ludzie opowiadali głupoty na temat choroby) i coś do przykrycia. Piżama raczej nie będzie potrzebna, ale kapcie jak najbardziej można wziąć. Nam lekarz przepisywał Loperamid, Metoclopramidum oraz ten Pabi Dexamethason. Mamie pomagał sen i picie dużych ilości wody. Będzie dobrze!!