Ostatnie odpowiedzi na forum
Co kraj to obyczaj - wiesz Miłka, ja tez miałam chemię czerwoną i mój "chemik" nie pozwalał mi pic żadnych ziół, twierdzac, ze zioła jakoby zobojetniają działanie chemii w jakmś tam stopniu.
Natomiast piłam nutridrinki - mnie oprócz egzotycznego smakował jabłkowy, tez jest dość orzeźwiający.
Justynko nie martw sie na zapas - to niczemu dobremu nie służy, a ty musisz mieć siłe do walki z tym paskudztwem - dasz radę!!!!!!!!!!!
Dzięki Kuciu:)))) Sie nie damy prawda????
A jesli chodzi o bóle kości - to bolą różnie w różnych porach dnia i nocy. Dzisiaj rano na sobie samej doświadczyłam efektu ubocznego mojej tabletki -blokady, czyli "trzaskającego" palca - w moim przypadku kciuka. Strasznie dziwne uczucie, nic nie boli a ma sie wrażenie jakby za chwilę palec miał nie wskoczyć na swoje miejsce.
A wogóle to są dni, gdy jestem taka niezborna, wszystko leci mi z rąk, gdzieś sie stuknę, gdzieś potknę........w takim wypadku to zaczynam sie śmiać z samej siebie, ale tak w pozytywnym tego słowa znaczeniu..
Dzięki Gosiu - taaak - trzymajmy się cieplutko:)))
Dzisiaj 19 marca mija mi rok od operacji mastektomii - jakos tak cały dzień co spojrzę na zegarek to przypominam sobie, na jakim etapie w danej chwili byłam.
Powiem Wam, że mam dziwne odczucia - nawet chyba nie jestem w stanie ich sprecyzować - poza jednym: radością, że żyję:)))
Witaj Marko:))) Prawie równo rok temu - 19 marca - miałam operację radykalnej mastektomii i jesli pamiętasz mnie jeszcze, razem zaczynaliśmy staż na tym forum. Ja też już zakończyłam leczenie - żyję sobie spokojnie - oczywiście z wizytami kontrolnymi w tle i narazie jest wszystko okej:))
Baaaardzo się cieszę z Twojej wiadomości i życzę duuuużo zdrówka:)))
Ja na dzień dzisiejszy jestem po leczeniu i na etapie wizyty i badań kontrolnych i tak sobie myślę, że ta "przygoda z gadem" dała mi niesamowitą lekcję życiowej pokory, całkowite przewartościowanie i.......uwielbienie życia pod każdą postacią.
Piszecie, że tak naprawdę to nasze życie teraz polega na tzw. postawie tak trochę oczekującej - gdzie i kiedy "walnie".
Ja uważam i przyjęłam takie myślenie, że jeśli nie mam wpływu tak do końca na to "gdzie i kiedy walnie, albo czy walnie" to nie będę sie nad tym zastanawiała, bo to nie ma sensu. Wolę cieszyć się tym co mam tu i teraz.
Wszystkiego najzdrowszego kochani:)))
Jest!!!! - człowiek żyje, dopóki żyje o nim wspomnienie. Cześć jej pamięci[*]
Coraz bardziej utwierdzam sie w takim jakimś przekonaniu, że my wszystkie/wszyscy "naznaczeni" stoimy tak jakby po drugiej stronie lustra, poprzez chorobę i cierpienia jesteśmy bardziej świadomi życia ale też i świadomi nieuchronności.
Głęboko wierzę w to, że "mój osobisty Boziul" w swojej przeogromnej miłości do mnie, da mi tylko to co ja mogę znieść i przeżyć - dobrego i złego.
Dlatego tak ważne jest tu i teraz!!!!!!!
Miało być - 4 lata temu - wyszło jak wyszło:)))
Widzisz Czarownico jak ci dobrze życzę?:)))
Witaj Alis - czyli jutro tak?
To będzie bardzo ważny i trudny dzień dla ciebie i mamy.
Proszę "przerzuć" się na wątek: rak pęcherza moczowego zapoczątkowany przez Czarownicę44 45 lata temu - tam jest wiele przyjaznych duszków, walczących, wspierających, które będą tobie pomocne we wszelkich wątpliwościach i trudnościach.
Powodzenia jutro - trzymam kciuki i proszę....pisz:)))
Kucju - szczere wyrazy współczucia - pokój Jego duszy [*].
Markerem się nie martw na zapas - przecież cała ta sytuacja też miała wpływ na jego wysokość.
Wypocznij - uspokuj się - trzymaj się cieplutko:))