Ostatnie odpowiedzi na forum
Zanik - rzecz w tym, że leczymy się najczęściej na własną rękę wbrew opinii lekarzy! Wierzymy często jakimś oszustom żerującym na ciężko chorych ludziach i wyłudzających od nich ostatnie pieniądze!
A to, co toczy się tutaj od dwóch dni - trudno nazwać dyskusją. Dyskusja to wymiana poglądów, przedstawianie argumentów na poparcie swojej teorii, także krytyka, ale konstruktywna. Ja tu widzę zwykłą prawie że pyskówkę, obrażanie się i celowe obrażanie innych, posądzanie kogoś myślącego inaczej o głupią zazdrość, o złą wolę, o wymądrzanie się.
Medycyna to nie religia, że trzeba po prostu wierzyć i już. W chorobie sama wiara w cud i cudowny lek to za mało.
Nie wiem, czy będę pisać o swoich problemach. Mnie samą już to znudziło, was tym bardziej. Dobranoc!
AgaAga - tak, czekam na nowy posiew. Robię w środę, by mieć wynik przed chemią. Jak tylko dojdę do siebie po wlewie, pójdę do jakiegoś urologa prywatnie. Nie przyznam się, że jestem onkologiczna. Może potraktuje mnie poważnie. Chyba, że rozpozna po peruce.
Kuma - przeżyłam trzy chemioterapie mojej mamy, jedną swoją, obecnie jestem w trakcie kolejnej i dalej jestem głupia jak but.
Dajmy już spokój tym utarczkom i zostańmy przy swoich przekonaniach. Amen.
Jezu! Nie wiem, co mam powiedzieć, więc nic nie powiem.
Nie mam wielkich nadziei, że pomogą zioła, skoro żaden antybiotyk nie okazał się skuteczny. Szczepionka Uro-Vaxom też nie przyniosła efektu. Teraz nie mam wyjścia, przetestowano wszystko, co było możliwe, spróbujemy medycyny ludowej.
Kuma, mój stan zapalny nie jest niewiadomego pochodzenia. Jest jak najbardziej zidentyfikowany, jego sprawca też. Sama swego czasu polecałaś mi - "na bakterie coli w pęcherzu działa lek MONURAL LUB chiński SHILINTONG 3G,ALBO SPASMO-URGENIN ". Monural brałam jakiś czas temu- nie zadziałał, podobnie jak inne antybiotyki. Dwóch ostatnich nie brałam, więc nie wiem.
Na temat skrzypu - chyba źle szukałaś. W Internecie jest mnóstwo opracowań. A nazwiskiem lekarza służę: polecił mi go dr Tomasz Charytoniuk.
AgaAga, to była starsza pani, myślę tak z 72 - 75 lat.
Wiesz, pomyślałam to samo - olać stan zapalny, ważne, że chemia pójdzie. Biorę dalej Żuravit, kupiłam skrzyp polny i pokrzywę, suszone żurawiny. Nie działają antybiotyki, może zioła trochę pomogą.
Dziewczyny, mam jeszcze jedną wiadomość i to super! Dzisiaj spotkałam na onkologii kobietę, która jest już 7 lat po leczeniu raka jajnika (IIIc G2) i nie miała do tej pory wznowy!
Mam dobrą i złą wiadomość. Dobra - chemia ma być podana zgodnie z planem, 15 grudnia idę do szpitala. No, a ta druga - niestety, znowu jest stan zapalny. Obecne są liczne bakterie, krwinki czerwone i nabłonki płaskie, ale nie ma leukocytów, więc wlew można dać (chyba nic nie przekręciłam, bo wyników osobiście nie oglądałam).
W czwartek zrobię jeszcze raz morfologię, marker i posiew.
Jolu, dzisiaj już za późno na kartofle. Będę się zapychać jutro. Spokojnych snów!
Dzięki, zanik! Ja przy pierwszym wlewie pytałam lekarkę na temat jedzenia. Odpowiedziała, że mam jeść wszystko, na co mam ochotę i nie wierzyć w mity związane z cudownymi dietami, a szczególnie dotyczących unikania czerwonego mięsa. Powiedziała, że w okresie chemioterapii jedzenie wątróbki i czerwonych mięs jest jak najbardziej wskazane. Plus czerwone wino wytrawne. A jak z sokiem z buraków? "Jak pani siądzie szpik, to może pani zjeść wagon buraków i gwarantuję, że nie pomoże. Dzisiejsza chemia jest tak agresywna, że w takich przypadkach trzeba podawać czynniki wzrostu" - tak mniej więcej to brzmiało.