Ostatnie odpowiedzi na forum
W niedzielę idę do szpitala, okaże się, co dalej. Czarno to widzę.
Elbe, wiem, co przeżywasz i co czujesz. Ja chyba bardziej przeżywałam chorobę mamy, niż teraz swoją własną. Może już się oswoiłam, uodporniłam psychicznie.
Jak tu dzisiaj nudno, nikt nic nie pisze...
U mnie jest gorzej niż źle. Tydzień po poprzednich wynikach powtórzyłam badania. Marker dalej rośnie, morfologia dalej spada, z moczem niedobrze. Chyba nowotwór wygrywa z chemią.
Dzisiaj pożegnałam swoje włosy, zakasałam rękawy i wzięłam się do roboty. Wysprzątałam duży pokój, łącznie z myciem okien i praniem firanek. Złość dodała mi tyle siły, że nawet sama zawiesiłam firany.
Ciekawe, jak tam Annamaria?
Annamaria, bardzo cieszę się, że właśnie taki masz wynik! Życzę ci, żeby każdy następny wynik był zawsze prawidłowy! Śpij spokojnie!
Miałam stan podgorączkowy przez długi czas, ale w tej chwili już nie wiem, co było tego przyczyną - nowotwór, pęcherz, czy może staw barkowy.
Annamaria się nie odzywa. Może usypia maluszka. Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj da znać.
Ja problemu z anginą nie miałam od czasu jak skończyłam 7 lat. Rzeczywiście, przed PET-em byłam lekko podziębiona i trochę drapało mnie w gardle, ale nic więcej. Sądziłam, że Zinnat przepisany na infekcję pęcherza, pomoże też na migdałki.
Annamaria, wszystkie tu czekamy na ciebie i pomyślny dla ciebie wynik! Trzymam kciuki i to mocno!
Krystyna57, może z tymi migdałkami masz rację. Jako małe dziecko miałam z nimi ogromny problem. Lekarze doradzali usunięcie, ale inni odradzali. Ci drudzy mówili mamie, że po usunięciu migdałków będzie otwarta brama do zapalenia oskrzeli i płuc i twierdzili, że z tego wyrosnę. No i chyba wyrosłam.
Wracając do migdałków - w badaniu PET-CT, oprócz zmian typu mts, były też zmiany migdałków i węzłów szyjnych górnych o charakterze odczynowym, a więc zapalnym.
Przetestowano już wszystko, zostały jakieś trzy, ale do podania w kroplówkach w warunkach szpitalnych.
Myślę, że największy błąd popełnił właśnie mój urolog. Przepisał Bactrim, po nim miałam brać szczepionkę Uro-Vaxom, bez sprawdzenia, czy bakterie zostały zlikwidowane. A wygląda na to, że one dalej miały się dobrze. Dodatkowo dostały wzmocnienie w postaci wyciągu E-coli. W trzecim miesiącu stosowania szczepionki dół brzucha bolał niemiłosiernie, a że marker piął się do góry sądziłam, że to wznowa nowotworu. Nawet go głowy mi nie przyszło, że równolegle z przyjmowaniem szczepionki mogę mieć zakażenie. Wyszło to dopiero po skończeniu tej kuracji i zrobieniu badania moczu. Wyniki wyszły dużo gorsze, niż przed leczeniem.
AgaAga - miałam już dać sobie na wstrzymanie z tym cholernym pęcherzem i nie przynudzać was, a ty mnie znowu prowokujesz!
O żadnych zaleceniach nikt mnie nie informował, nikomu tak naprawdę nie zależało, by mnie skutecznie z tego wyleczyć. Prawdę mówiąc, ja też nie widziałam problemu. Żyłam z tym od lat. Zawsze przy okazji badania moczu wychodziły liczne bakterie, a że nie było żadnego pieczenia, swędzenia czy parcia na pęcherz, wcale mi to nie przeszkadzało. Moja lekarz rodzinna przypisywała mi Furagin (kiedyś był na receptę) i to był koniec kuracji.
Problem powstał, kiedy zaczął mnie boleć dół brzucha, a jednocześnie nastąpił wzrost markera. Trzeba było wyleczyć zakażenie, by wykluczyć, że to jest przyczyna wzrostu Ca125. No i się zaczęło.
Ten artykuł znam. Czytałam też inne artykuły dr Drabczyka, Nieszporek, Benedykt Lorens i innych. Jest tego sporo. Niestety, zrobiłam to niedawno, dopiero gdy okazało się, że z powodu ostrego stanu zapalnego nie można podać chemii. Teraz jestem mądra po czasie i niewiele mogę zrobić. Sama sobie nagrabiłam.
betty84 - to, że mama źle się czuła po pierwszym wlewie i wymiotowała, nie znaczy, że po drugim też tak będzie. Koniecznie trzeba to zgłosić chemioterapeucie, może zmieni któryś z leków osłonowych podawanych przed wlewem. Ja po pierwszej chemii I rzutu miałam przez półtora tygodnia rozwolnienie. Po zmianie leku osłonowego przed drugim wlewem już wszystko było w porządku.
Dziewczyny, nie napisałam, że nie będę tu wchodzić tylko, że nie będę pisać o swoim problemie, bo to stało się już nudne (ile można!). Zaglądam tu codziennie, wiele razy, to chyba już nałóg.