Ostatnie odpowiedzi na forum
Elbe, jeżeli to są ostatnie podrygi, to raczej moje, nie jego... Od poprzedniej chemii upłynęło 1,5 roku, więc raczej nie jest to uodpornienie się na platynę. Tym bardziej, że to był dopiero pierwszy wlew z II rzutu. Mnie to wygląda bardziej na wzrost aktywności nowotworu. No, ale nie będę siała tu niepokoju czy zwątpienia.
Ja nie mam żadnych zdjęć ani na łyso, ani w chusteczce i wcale tego nie żałuję. Teraz też nie będzie. Żałuję tylko, że nie zrobiłam żadnego zdjęcia, kiedy po chemioterapii miałam piękne kręcone włosy, takie ze 2 - 4 cm. Potem to już nie było to, w pewnym okresie wyglądały jakby piorun w miotłę strzelił, albo jak stary mop.
Mnie Mikołaj mógłby przynieść dobry wynik, bez żadnej bakterii. Tylko tyle.
Hanka, to prawda, że chemia niszczy krew, ale dziada - niekoniecznie. Przychodzi przecież taki czas, kiedy przerywają choremu podawanie chemii, bo krew nie jest już w stanie się regenerować, a ten "dziad" ma się dobrze i panoszy się coraz bardziej. Mam nadzieję, że u mnie to jeszcze nie to, ale kto wie?
Z całą pewnością ten skok markera nie jest wynikiem infekcji. Ta towarzyszy mi już od miesięcy, podobnie jak wzrost markera. Po wlewie marker powinien spadać, nie rosnąć i to prawie o 50% w niecałe 3 tygodnie.
W poniedziałek idę do swojej lekarki. Będę wiedziała nieco więcej, jak się sprawy mają.
Dzisiaj byłam na kontroli morfologii (10 dni po chemii). Moja doktor przyjmuje w poradni tylko w poniedziałki, więc byłam u innego lekarza. Pan doktor powiedział, że morfologia jest w porządku i data następnego wlewu zaplanowana na 16 grudnia jest aktualna.
Ja nie jestem taka pewna. Neutrofile i eozynofile są znacznie poniżej normy, ale po chemii to pewnie normalne i być może zdążą się odbudować do kolejnego wlewu.
Martwi mnie natomiast podwyższony poziom limfocytów. Wyczytałam, że może to wskazywać na infekcję. Boję się, że znowu wróciło zakażenie dróg moczowych, brzuch boli podobnie, jak poprzednio. Cały czas biorę profilaktycznie Żuravit, piję dużo soków warzywnych, wodę z cytryną. Czyżby znowu to?! Dostałam skierowanie na badanie ogólne moczu, ale na posiew nie. Boję się, że jeśli wyniki będą złe, chemia odsunie się na czas nieokreślony...
I jeszcze jedno - zrobiłam badanie markera przed wlewem: Ca125 - 116,60 i dzisiaj: Ca125 - 162,40. Czyżby chemia też nie zadziałała? Chyba to nie jest normalne?
Nie konsultowałam tego z lekarzem, bo w poradni byłam z rana, a wynik markera odebrałam dopiero po południu.
_________________
Pewnie zależy to od lekarza. Ja tylko napisałam, jak było w przypadku mojej mamy i mnie. W każdym razie lekarz, który robi USG i kieruje na operację wie, jaki charakter ma guz.
Moje dwie koleżanki miały podejrzenie torbieli czekoladowej i to się potwierdziło podczas operacji. Obie miały radykalną, ale może dlatego, że były już po czterdziestce.
Torbiel czekoladowa jest niebezpieczna i zawsze usuwa się ją operacyjnie. Ale to jeszcze nie rak.
Nie wiem, jak było w przypadkach innych kobiet Ja byłam dwukrotnie kierowana na operacje i w obu przypadkach lekarka na skierowaniu wpisała "torbiel jajnika". Radiolog, który robił mi USG brzucha, też w opisie napisał "torbiel", chociaż kazał mi natychmiast pędzić do ginekologa, bo sprawa jest pilna. Lekarka, która badała moją mamę również na skierowaniu wpisała "torbiel jajnika", ale mnie powiedziała, że to jest guz lity, czyli rak.
Myślę, że jeśli lekarz mówi o torbieli czekoladowej, to jest to dobra wiadomość. Życzę ci, by potwierdziło się to także w czasie operacji.
Hanka, masz rację. Marker powinien być robiony w tym samym laboratorium. Podobnie, jak ty, też robię w CO (bardzo rzadko) i co miesiąc prywatnie w innym, ale ciągle w tym samym laboratorium. Wartości były zbliżone. Wysokość markera nie jest wartością stałą i może nieznacznie różnić się wykonana nawet w tym samym laboratorium w dwóch kolejnych dniach. Ważne jest monitorowanie, czy ta wartość systematycznie nie rośnie.
Iza76, nie chcę krakać, ale zakażenie dróg moczowych może być przeszkodą w terminowym wykonaniu operacji. Po leczeniu antybiotykiem powinien być wykonany posiew i dopiero przy braku bakterii jest przyzwolenie na zabieg. Ja podobny problem miałam z podaniem chemii.
Torbiel to też guz, tyle że łagodny. Zwykle na wynik histopatologiczny czeka się 10 - 14 dni.
Iza, czy decyzja o przysposobieniu przez męża twojego syna została przez was dobrze przemyślana? Pamiętaj, że w przypadku adopcji twój syn straci rentę po zmarłym ojcu (chyba, że jej nie posiada).
Kucja, gratulacje! Trzymaj się tak dalej!
Ja bym zrobiła prywatnie badanie markera gdzieś w połowie stycznia.
W czasie operacji lekarz doskonale orientuje się, czy ma do czynienia z rakiem, czy ze zmianą łagodną. Poza tym, jest jeszcze tzw. badanie śródoperacyjne. Na tym etapie nie ocenia się stopnia złośliwości. Czy lekarz może powiedzieć, że to rak? Może, ale rzadko to mówi pacjentce, jeśli już, to rodzinie. Przeważnie jednak każe czekać na wynik histopatologii.
Zwykle na wynik czeka się ok. 10 -14 dni, zależnie od ośrodka. I nic na cito!
Chrzanić rokowania! Cieszyć się każdym kolejnym dniem, kolejnym tygodniem. Co ma być, to będzie. Nawet lekarze mówią, że oni robią, co w ich mocy, ale to Bóg decyduje, kto ile ma żyć.
A jeszcze słyszałam, że jeśli pacjent się uprze, to nawet lekarzom nie uda się go uśmiercić!