Ostatnie odpowiedzi na forum
Badania genetyczne nie wykrywają żadnego raka, tylko ew. predyspozycje do zachorowania. Zresztą, nie każdy, kto ma zmutowany gen, musi zachorować.
kociak27, nie podałaś żadnych konkretów - gdzie były komórki nowotworowe? W sumie, z tego, co napisałaś, nie wiadomo, co to za rak - jajnika, trzonu czy szyjki macicy, a to są zupełnie różne typy raka, inne leczenie, inne rokowania.
Rozumiem, że jesteś przerażona, bo to przecież nowotwór, szok. Wydaje mi się, że w tym wszystkim są i pozytywy. Zwykle lekarze w czasie operacji już widzą, z czym mają do czynienia. Skoro tutaj niczego nie zauważyli, to może rzeczywiście nie jest tak źle, np. stan przedrakowy czy ew. początkowe stadium.
Nie załamuj się, druga operacja, to jeszcze nie tragedia. Wiele kobiet tak miało, Twoja mama też to wytrzyma. Strach ma wielkie oczy. Trzymajcie się, Ty i mama.
Kaskaa1985, owszem, rak jajnika objawia się guzem na jajniku. Tyle że sporo kobiet ma guzy na jajnikach i są to zwykłe torbiele niewymagające interwencji chirurgicznych, tylko obserwacji bądź leków hormonalnych. Problem w tym, że rak jajnika w początkowych stadiach niczym się nie różni od torbieli. W dodatku w większości przypadków jest to rak o najwyższej złośliwości (G3), który rozwija się błyskawicznie i szybko nacieka na sąsiednie narządy. Wśród nas jest wiele kobiet, które miały USG pół roku wcześniej, a nawet 3-4 miesiące i nie było nic, nagle rak i to zaawansowany. Inna sprawa, że Ca125 w początkowych stadiach też często nie daje podwyższonych wartości, podczas gdy może być powyżej normy przy endometriozie czy stanach zapalnych.
Witam wszystkie piękne panie! Czuję się dobrze, żadnego kryzysu nie było, chemii wcale nie odczułam. Jeśli będzie podobnie po następnych wlewach, to będzie super.
Dzisiaj zrobiłam badania krwi i wyniki są, niestety, fatalne, a to dopiero pierwsza porcja "eliksiru". Poniżej normy są leukocyty, erytrocyty, neutrofile, eozynofile; powyżej, i to sporo, jest MCV, MCH i limfocyty. Jutro idę z wynikami na onkologię.
Sniezka, jak mama? Kryzys pochemiczny minął?
Dziewczyny, paclitaxel + carboplatyna to w porównaniu z zestawem paclitaxel + paraplatyna, nie mówiąc już o cisplatynie, to pikuś, zwykły syropek. Nie wiem, czy tak będzie po kolejnych chemiach. Czuję się praktycznie normalnie i mam nadzieję, że kryzysu już nie będzie, bo wlew był we wtorek.
Obawiam się, że może być problem z morfologią. W dwóch poprzednich rzutach wszystkie parametry utrzymywały się w normie, ciut poniżej spadał poziom hemoglobiny, ale to dopiero po ostatnich wlewach. W ostatnich dwóch miesiącach sporo się posypało i już przed chemią nie było dobrze. Lekarka mówi, że to pewnie skutek aktywności nowotworu, albo przesilenia wiosennego.
Snieżka, nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze! Po chemii to jest normalne, zwykle 3-4 dzień są najgorsze, potem powinno już być lepiej. Nie zamartwiaj się chwilowym brakiem apetytu, nic się nie stanie z powodu krótkiej głodówki. Ważne, żeby mama dużo piła, by jak najszybciej wypłukać chemię. Apetyt wróci po kilku dniach i to jaki!
I tak trzymaj, Weronika! Zdrowe podejście!
To może być przerzut, ale niekoniecznie, zależy od wzmocnienia kontrastowego (powinno to być określone w opisie). Jeśli zmiana nie ulega wzmocnieniu kontrastowemu, to może być gruczolak, torbiel, polip, tkanka martwicza.
Przed chwilą zobaczyłam: http://www.aotm.gov.pl/bip/assets/files/zlecenia_mz/2016/002/REK/RP_16_2016_Lynparza.pdf
Przeczytałam całość, ale z tego bełkotu zrozumiałam tylko tyle że, jak na razie, refundacji leku nie będzie.