Ostatnie odpowiedzi na forum
Witajcie, dziewczyny! Nie było mnie 10 dni, a tu tyle nowych osób przybyło!
Idę dzisiaj do szpitala, jutro czwarty wlew. Nie wiem, czy będzie zmiana chemii, a jeśli tak, to na jaką? Taxol + carboplatynę znosiłam bardzo dobrze, szkoda, że nie zadziałała.
Mario, gratulacje! Wnuki to samo szczęście. Ja mam bliźniaki. 15 lipca kończą 10 lat, niedawno miały Pierwszą Komunię.
Sniezka, cieszę się, że u mamy idzie ku lepszemu! Tak trzymać!
snieżka, wszystko się zgadza. "Lepiej znieść chemię" - dla lekarza najważniejsza jest morfologia i o to mu zapewne chodziło. A samopoczucie - po każdym wlewie może być inne i nie ma reguły, że najcięższy jest pierwszy wlew, może równie dobrze być czwarty czy piąty.
Sniezka, obawiam się, że jednak nie spadnie. Przy drugim rzucie chemii też było trochę podobnie. Marker sporo skoczył do góry po pierwszym wlewie, ale była zmiana chemii i zaczął spadać. Teraz rośnie po każdym kursie, więc coś jest nie tak. Ja nie mam wlewu w przyszłym tygodniu, tylko dopiero 27-go czerwca. Tak mi wyznaczono.
A, przypomniało mi się! Pisałaś, że mama ma przypisane sterydy i po nich szybciej doszła do siebie po chemii. Sterydy nie podaje się na poprawę samopoczucia, tylko w przypadku znacznie obniżonego poziomu neutrofili lub leukocytów. Czy u mamy te parametry były w normie?
Cieszę się dziewczyny z Waszych wyników i niech tak już będzie do końca świata!
U mnie, niestety, tak wesoło nie jest. Połowa chemii już za mną, ale cieszyć się nie mam z czego. Ta cholera chyba nie działa, marker nie spada, a dalej rośnie. Dzisiaj byłam na kontroli i rozmawiałam na temat zmiany chemii. Lekarka jakoś sceptycznie do tego podchodzi, nawet nie zauważyła wzrostu markera. Dopiero jak zwróciłam jej na to uwagę to zaczęła porównywać z wcześniejszymi pomiarami. Mam powtórzyć Ca125 tuż przed IV wlewem i wtedy będzie decyzja, co dalej.
sniezka007, niestety, nic specjalnego nie ma. Suplementy na wzmocnienie odporności i ponoć spacery (chodzi o pobudzenie pracy szpiku w kościach długich). Czynniki wzrostu, typu Neulasta, Neupogen, podaje się w ostateczności. Onkolodzy mówią, że szpik musi sam sobie radzić i nie należy go zbyt wcześnie rozleniwiać lekami.
Odnośnie Avastinu Czarownica ma rację. Lek jest już, oczywiście, refundowany, ale nie ma go w standardzie leczenia raka jajnika. Stąd szpital dla każdej pacjentki, która spełnia wymagane warunki, musi występować do NFZ o dodatkowe środki. Dotyczy to wyłącznie chemioterapii I rzutu, przy kolejnych refundacji Avastinu już nie ma.
Chciałam jeszcze powiedzieć, że czasami w leczeniu raka jajnika stosuje się schemat 6 x paclitaxel + carboplatyna i dodatkowo 12 wlewów taksolu. Ale chyba nie o taką "innowację" tu chodzi.
Morfologia raka nie wykrywa. Można mieć zaawansowany nowotwór i wszystkie wyniki morfologii rewelacyjne. Jeśli już, to jakimś sygnałem może być znacznie podwyższone OB, chociaż to też częściej wskazuje na stan zapalny w organizmie.
Zgadzam się całkowicie z czarownicą, niestety.
Rak jajnika często powoduje przerzuty do wątroby czy płuc, ale już w IV stadium. Wcześniej pojawiają się nacieki na organach położonych w sąsiedztwie - otrzewnej, jelitach, pęcherzu, wyrostku, sieci większej, krezce.
Zaczekajcie do operacji, lekarz najczęściej informuje rodzinę, co zobaczył w jamie brzusznej (rzadziej samą pacjentkę). Najważniejszy będzie jednak wynik histopatologiczny, a na to trzeba poczekać 10 - 14 dni.
T
Witajcie, dziewczyny! Dzisiaj mija 4,5 roku od operacji. Wtedy nie myślałam, że tyle jeszcze pożyję, będę na Pierwszej Komunii Świętej moich wnuków. Właśnie wczoraj nasi bliźniacy mieli tę uroczystość.
Jutro idę do kontroli, czuję się dobrze, morfologia w porządku. No, prawie w porządku. Płytki spadły poniżej normy (128), ale to i tak nieźle, biorąc pod uwagę, że to już III rzut.
Czarownica ma rację. Stopień zaawansowania można będzie określić dopiero po operacji radykalnej.
Ja też nie miałam określonego stopnia zaawansowania. Lekarz prowadząca też nie chciała powiedzieć konkretnie, stwierdziła tylko, że mocno zaawansowany. Sama wywnioskowałam na podstawie wyników histopatologicznych pobranych próbek, że to IIIC. Dopiero po dwóch latach zobaczyłam na własne oczy, gdy lekarka wpisała na skierowaniu na PET - FIGO IIIC. Teraz to już, niestety, IV.
kaska78915, to może być rak jajnika, ale wcale nie musi. Jakoś trudno mi wierzyć lekarzowi, który stwierdza duże wodobrzusze, a potem jego brak po podaniu leków moczopędnych. Coś mi tu nie pasuje. Ja bym radziła konsultacje u jeszcze co najmniej dwóch, trzech dobrych specjalistów.