Ostatnie odpowiedzi na forum
Mnie jak jest zimno, mimo że w domu jest wysoka temperatura, to na mur beton mam gorączkę. Może to jakaś infekcja?
My oboje z mężem jesteśmy kaszlący i pociągający. On zaraził się od wnuków, a ja od niego. Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do formy!
Oj, to Forum też zaczyna być nudne. Prawie nikt nie pisze, czyżby już wszystkie przeniosły się na Facebooka?
Cieszę się, że humor ci dopisuje! Kochana, włosy nie są głupotą - każda z nas przeżywa tragedię, gdy je traci, każda nie może się doczekać, kiedy wyrosną nowe.
A co do tych głupot, to bez nich życie byłoby szare i nudne. Pisz i nie krępuj się!
Nie wiem, kiedy będzie PET. Skierowanie dostałam dopiero dzisiaj. Lekarka powiedziała, że całą dokumentację choroby przefaksowała do Warszawy i mam teraz czekać na telefon od nich. Ponoć mają zadzwonić gdzieś za 10 - 14 dni.
Boję się, że ten pasożyt zagnieździł mi się w głowie. Od miesiąca łeb mi pęka, a leki przeciwbólowe nie za bardzo działają.
Zazdroszczę wam, dziewczyny, tej wiary. Moja jest chyba zbyt mała. Nawet do kościoła chodzę rzadko.
5 tygodni od ostatniej chemii? No to "zarostu" możesz spodziewać się lada dzień, a już na pewno za miesiąc. U mnie najpierw pojawił się na głowie biały puszek, który mąż zgolił maszynką do samej skóry. Myślałam, że tak osiwiałam przez chorobę, ale lekarka powiedziała, że chemia uszkadza komórki produkujące barwnik, a one szybko się regenerują. I rzeczywiście, po zgoleniu zaczęły mi wyrastać bardzo gęste, ciemne i kręcone włosy. Przed chorobą też miałam gęste, ale zawsze były proste i znacznie jaśniejsze.
W obecnej sytuacji włosy przestały mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Ca 125 wynosi już 100,5! Badania USG - jamy brzusznej i miednicy, ginekologiczne, piersi nie wykazały zmian, tomografia też nie. Dzisiaj dostałam skierowanie na PET. Strasznie się boję!
Piszesz, że 10 października masz wyznaczony termin operacji. W szpitalu zrobią ci wszystkie wymagane badania i wytną, co trzeba i co się da. Potem czeka cię chemioterapia.
W tej sytuacji sama niewiele możesz zrobić. W leczeniu raka jajnika obowiązują lekarzy ścisłe procedury postępowania. Co najwyżej możesz wybrać ośrodek, który stosuje najnowocześniejszą metodę leczenia, tj. chemię dootrzewnową w hipertermii, ale nie każda pacjentka się do niej kwalifikuje.
Jesteś silną kobietą i potrafisz walczyć, bądź taką dalej! Z tą chorobą też można żyć wiele lat. Powodzenia!
_teresko, pytałaś o jakieś rady związane z łagodzeniem objawów po podaniu Caelyxu, szczególnie zespołu "ręka - stopa", więc podałam ci ten link. Kobieta trzyma się dzielnie i radzi sobie, więc myślałam, że ciebie to zainteresuje. Chyba nie tam wyczytałaś, że to leczenie paliatywne?!
Elbe, moja córka jeszcze nic nie zrobiła. Jest zawalona robotą (własna firma), bliźniaki poszły do I klasy. Mówi, że nie ma czasu nawet podrapać się w ..., a ja myślę, że ciągle się boi i waha. Przypominam jej, namawiam, ale to powinna być jej decyzja.
Annamaria, wybacz, ale już zaczynasz histeryzować i nie myślisz rozsądnie. Byłaś u kilku specjalistów, wykonałaś wiele badań, a prosisz nas o diagnozę?! Ból brzucha i nacisk na pęcherz to rzeczywiście może być rak jajnika, ale i zwykłe zakażenie dróg moczowych, nerwica wegetatywna, lamblioza, borelioza i inne cholery. Tak można dopasować do siebie każdą chorobę. Pytasz nas o stopień zaawansowania choroby! To może stwierdzić tylko lekarz i to po otwarciu brzucha, a musi jeszcze potwierdzić histopatolog. Zamiast szperać w Internecie, zajmij się czymś konstruktywnym. Kilka dni już cię nie zbawi. Trzymaj się!
Kasiorku, skierowania na PET jeszcze nie dostałam. Wykonano mi dodatkowo RTG płuc i kręgosłupa szyjnego, jeśli nie wykaże zmian, to w poniedziałek to skierowanie dostanę.
A marker nadal rośnie...
Dzięki, zocha! Bałam się, że znacznie dłużej, a sprawa jest pilna.